piątek, 3 stycznia 2014

Sylwestrowy reset

Jeszcze kilka dni temu nie miałam żadnych planów na Sylwestra. Jakoś tak dobrze szło mi życie z dnia na dzień, że nie pomyślałam o jakichkolwiek planach, a kiedy stwierdziłam, że fajnie by było coś konkretnego zrobić, było już za późno. Stroszyłam się za każdym razem, kiedy słyszałam: "a wy? gdzie idziecie na Sylwestra?", bo nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie rozumiałam co tak wyjątkowego jest w tej nocy, że TRZEBA mieć jakieś plany minimum na miesiąc wcześniej? Rok temu siedziałam w pracy do 23 i jakoś nic twórczego nie robiłam tej "wspaniałej" nocy. Nie musiałam się upić, nie musiałam tańczyć... chciałam tylko ubrać pidżamę i pójść spać. Marta napisała bardzo trafnego posta o szaleństwie sylwestrowym, które jest niewiele warte. Wydaje mi się, że w Sylwestra ludziom zupełnie odbija i jeśli nie masz w planie niesamowitych rzeczy, to jesteś w ich oczach nieudacznikiem.

Tegorocznym Sylwestrem żyło całe miasto, bo TVN sypnął kasą i na Rynku miała być wielka feta dla tych, którzy nie mieli gdzie pójść i chciało im się pomarznąć w tłumie ludzi. Okazał się wielką porażką, ale w sumie to się nie dziwię. Takie imprezy nie są dla mnie. Raz byłam na Rynku Głównym w Sylwestra i poza niesamowitym ściskiem, duszącą chmurą toksycznego dymu po fajerwerkach, oblaniem mnie trzema szampanami, jakimś nieznajomym, który się na mnie rzucił, latającymi korkami, butelkami i petardami - nie ma nic do wspominania. Kiedy zastanawialiśmy się z Brodaczem gdzie pójść, rzucały nam się w oczy oferty bali za 200 złotych, z daniami gorącymi i przepychem, na który wydawaliśmy się sobie za młodzi. Marzyła nam się zwykła domówka z przyjaciółmi. Ale życie sprawiło, że w obliczu pewnych wydarzeń, nie mieliśmy ochoty na żadne huczne świętowanie, nawet te "z braku laku". Postanowiliśmy uciec od tego wszystkiego. Zrobić sobie mały kilkudniowy reset.

I wiecie co robiłam w tegorocznego Sylwestra?
Siedziałam w domku w Beskidzie Niskim, gdzie nie było zasięgu telefonii komórkowej, ogrzewania, ani bieżącej wody... 


Kiedy większość kobiet ubierało kreacje sylwestrowe, ja schodziłam z górskiego szlaku i otrzepywałam buty trekkingowe z błota. Kiedy się malowały, ja ubierałam swój sylwestrowy outfit - ocieplane getry i czysty t-shirt. Kiedy faceci innych dziewczyn kupowali alkohol na wieczór, mój rąbał drewno i dokładał do pieca kaflowego, żebyśmy nie zamarzli. Kiedy inni raczyli się wódką, ja czerpałam wodę ze strumyka i rozgrzewałam się grzanym winem. Kiedy gdzieś rozpoczynały się dzikie tańce, my ze znajomymi graliśmy w gry planszowe. Kiedy wybiła północ, zjedliśmy hiszpańskim zwyczajem dwanaście winogron i popiliśmy szampanami z Biedronki.

I myślałam sobie, że już jesteśmy za starzy na takie ekscesy. Że powinien być bal, gorące dania, morze alkoholu, fajerwerki i sukienka za pół wypłaty... ale przecież to jakaś bzdura wdrukowana nam przez telewizję kolorową.

Bo było najlepiej na świecie.
Ważne jest to z kim spędzacie ten dzień.
Zarówno ten, jak i każdy inny (również w nowym roku).

Chciałabym Wam życzyć, żebyście znaleźli szczęście i motywację do spełniania celów, które Was do tego szczęścia przybliżą!

A Wy? Jak spędziliście ten dzień? Na balu, imprezie czy też skromnie w gronie najbliższych przyjaciół? Myślicie, że jest co świętować 31go grudnia? :)

11 komentarzy:

  1. Skromnie i romantycznie. We dwoje. W ciągu dnia byliśmy w kinie na Hobbicie, a potem kino w domu: cała trylogia Władcy Pierścienia (rozszerzona wersja) . Od czterech lat mamy taką małą tradycję:)
    Dla nas Sylwester jest przereklamowany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również spędziłam Sylwestra we dwoje oglądając rozszerzone wersje WP ;) Świat jest Mały. Zawsze byłam na jakiś imprezach, domówkach a obecnie własnie spędziłam go spokojnie i jakoś nie czuję, że zmarnowałam ten dzień. Imprezy są okej, siedzenie w dwójkę jest okej, łażenie po górach jest okej - wszystko jest okej o ile to pasuje danej osobie ;)

      Usuń
    2. Świetnie :) Małe tradycje są urocze, szkoda, że my jeszcze jesteśmy zbyt krótko razem, żeby móc takie mieć... ale już się ich nie mogę doczekać. I na taki maraton również się nastawiamy, ale czas jest bezlitosny i trudno znaleźć czas, żeby móc przesiedzieć tyle godzin przed telewizorem z komfortem, że jutro rano nie trzeba iść do pracy ;) Musimy poczekać na jakieś święto!

      Usuń
  2. a najbardziej im odbija z tymi fajerwerkami :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja osobiście uważam, że każdy powinien robić to, na co ma ochotę! Ja np. jestem osobą imprezową i lubię, jak coś się dzieje, dlatego wybieram imprezy. Ale najczęściej idę tam, gdzie znam góra trzy osoby, jakoś tak mi się ostatnimi laty układa. i nie żałuję, spędziłam super sylwestra i bardzo cieszę się, że Twój też był fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. powiem Ci tyle, czytałam o tym Twoim Sylwestrze z zazdrością, bo sama nie miałabym nic przeciwko aby go tak spędzić! no może bez wędrówek, bo jestem leniem :) ale odcięta od świata - jak najbardziej!!! świetny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a też na spokojnie, Sylwester jest przereklamowany ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety spędziłam go bardzo skromnie, bo w domu;/. Facet zachorował -,- i tak to było...

    W wolnej chwili zapraszam do mnie i zachęcam do obserwowania:*. mam nadzieję, że znajdziesz u mnie coś dla siebie:*.
    http://ciniax03.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki Sylwester najlepszy, od ładnych paru lat również jestem zwolenniczką takiego spędzania wolnego czasu. Odkąd poznałam mojego męża , także wyznaję zasadę nie ważne gdzie, ważne z kim i tego się trzymajmy. Serdeczne pozdrowienia w Nowym Roku .

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję serdecznie! :) Również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteś tutaj. Będzie mi miło, kiedy dorzucisz coś od siebie.
Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny!