W dzisiejszym świecie kurtuazyjne kłamstewka są dobrze widziane. Jak zobaczysz koleżankę w nowej sukience, powiesz, że pięknie wygląda, a w duchu będziesz się cieszyła, że nie wygląda lepiej, niż ty. Ona jest zadowolona i ty jesteś zadowolona. Ktoś chce cię wyciągnąć na piwo, ale masz w perspektywie wieczór z serialami i pop-cornem. Jak powiesz, że musisz skończyć projekt do jutra, nikomu nic się nie stanie. Takie rzeczy są nieeleganckie, ale jeszcze do przejścia.
Najbardziej denerwuje mnie jak ktoś udaje swoją OBECNOŚĆ. Oczywiście mnie też się to zdarza, ale jeśli uświadomimy sobie, że bezrefleksyjne spotkania spędzone na paplaniu nic nie dają, to zaczyna się uważać. Uważać na to co się mówi i na to JAK się słucha. Bo po co tracić czas i udawać, że jesteśmy?
Kobiety udają
Oczywiście my, baby, jesteśmy multitaskowe. Potrafimy prasować, oglądać telewizję, a dodatkowo tłumaczyć facetowi gdzie ma czyste skarpetki. Często łapię się na tym, że rozmawiając z kimś przez telefon, scrolluję kwejka albo przeglądam pocztę. A wcale nie uważam, że mam podzielną uwagę. Dlaczego to robię? Pewnie dlatego, że komputer mam pod ręką, a rozmowa nie wymaga ode mnie 100% zaangażowania. Mogę słuchać, a raczej udawać, że słucham, bo przecież nic nowego nie usłyszę... Czyżby? Czy na przeglądanie Internetu przeznaczam wtedy 30% mojej uwagi, czy może aż 70%? I czy ładnie tak udawać?
Facetom oczywiście też się to zdarza. Wyobraźcie sobie, że macie problem. Spotykacie się z dobrym znajomym na kawie w jakimś starbuniu, w przerwie pomiędzy zajęciami. Próbujecie określić sytuację, powiedzieć, że macie problem sercowy wagi państwowej, albo że ostatnie wyniki wyszły bardzo kiepskie i że się boicie. W sumie nie oczekujecie jakiegoś pocieszenia, bo nic to wam nie da... oczekujecie po prostu obecności. Rozmowy. Wysłuchania. Opowiadacie, siedzicie naprzeciwko, sączycie kawę.
I jesteście rozczarowani, bo odkrywacie, że osoba, z którą rozmawialiście, tylko udawała, że tam jest. Wcale nie siedziała naprzeciwko was w starbuniu, tylko zastanawiała się nad tym co zrobi po spotkaniu z tobą albo co kupi na zakupach za godzinę. A kiedy w końcu milkniesz, wypala jak z armaty, że Kasia się już zaręczyła, albo że Maciek stracił pracę. I co masz na to odpowiedzieć? Proszę, błagam, wróć do tematu naszej rozmowy? Odnieś się do niej jakoś? Proszę, przecież zwierzam Ci się tu i teraz... proszę, zareaguj! Oczywiście tego nie zrobisz, będziesz udawał, że wcale Ci to nie przeszkadza, ale wewnątrz poczujesz niesmak. Nikt nie lubi jak się go robi w wała.
Oczywiście kobiety i mężczyźni wymieniają słowa w inny sposób - te pierwsze rozmawiają przede wszystkim po to, żeby przekazać emocje, a drudzy - informacje. W rozmowie z drugą osobą czasem za bardzo chcemy zabłysnąć. Wiedzą, inteligencją, sprytem, wyglądem. Za bardzo chcemy zaznaczyć siebie. Nie zdajemy sobie sprawy, że w rozmowie wcale nie o to chodzi.
NAJWIĘKSZE BŁĘDY
- nie umiemy słuchać
- nie skupiamy się na tym, co druga osoba ma do powiedzenia
- czekamy aż rozmówca umilknie, żeby powiedzieć coś mądrego
- mamy wrażenie, że to, co chcemy powiedzieć jest najważniejsze
- nie pamiętamy o drugiej osobie, zapominamy, że rozmowa to dialog
- zamiast słuchać, zastanawiamy się nad tym co odpowiemy
- nie mamy szacunku dla rozmówcy (objawiające się np. ciągłym sprawdzaniem telefonu)
- przerywamy
- wyrażamy postawę pokazującą brak zainteresowania (rozbiegany wzrok, zabawa filiżanką)
- oceniamy to, co mówi rozmówca, wyciągamy szybko pochopne wnioski
- traktujemy tu, co powiedział rozmówca, jako furtkę, trampolinę, punkt wyjścia naszych wywodów
- zmieniamy temat
- wyłączamy się i nie dopytujemy
Kiedy kogoś słuchamy, starajmy się skupić na tym co słyszymy i próbujmy to zrozumieć. Nasze myślenie, ocenianie i wymyślanie odpowiedzi niech zejdzie na dalszy plan. Natomiast kiedy mówimy, starajmy się wyraźnie określić swój punkt widzenia, odnosząc się do tego, co usłyszeliśmy. Jeśli rozmowa nie zazębia się w ten sposób, dwie osoby prowadzą dwa monologi.
To, że jesteś kiepski w rozmowie, nie musi znaczyć tego, że jesteś kiepskim przyjacielem. Na rozmowie świat się nie kończy. Może tylko ostatnio zapomniałeś o tym jak rozmawiać? A może po prostu jesteś niedbały i się zapominasz? Możesz zrobić eksperyment. Spotykając się następnym razem z przyjacielem postaraj się skupić 100% Twojej uwagi na nim. Wyłącz telefon, usiądź naprzeciwko niego i daj mu siebie w całości na tą godzinkę. Nie oceniaj, nie wchodź w słowo, zainteresuj się. Przecież to bardzo ważna dla Ciebie osoba, zależy Ci na niej, interesuje Cię jej świat. Być może to będzie najlepsza rozmowa w Waszym życiu.
No chyba, że spotykasz się z nią tylko po to, żeby mieć punkt wyjścia do pochwalenia się sobą - swoimi sukcesami, przygodami i porażkami. Jedynym celem rozmowy jest dowartościowanie siebie jej kosztem. Jeśli tak, to przeczytaj tego posta JESZCZE RAZ i zastanów się co robisz nie tak.
No chyba, że spotykasz się z nią tylko po to, żeby mieć punkt wyjścia do pochwalenia się sobą - swoimi sukcesami, przygodami i porażkami. Jedynym celem rozmowy jest dowartościowanie siebie jej kosztem. Jeśli tak, to przeczytaj tego posta JESZCZE RAZ i zastanów się co robisz nie tak.
Przyznajcie się czy też, tak jak mnie, można Was złapać na tych podstawowych błędach? Od jakiegoś czasu zwracam na to uwagę i staram się być w 100% obecna, bo wiem jak bardzo mnie denerwuje to, jak ktoś udaje obecność. Mam wtedy ochotę wyjść. Najbardziej denerwuje mnie ciągłe mówienie o sobie i ciągłe spoglądanie na telefon. Mnie bardzo łatwo rozproszyć w trakcie słuchania, ale ostatnio bardzo się pilnuję. Co ciekawe, skupiając się całkowicie na rozmówcy odkrywasz nowe rzeczy, które wcześniej umykały twojej uwadze. Czasem warto na chwilę skupić się na kimś innym, niż na sobie.
Jeśli ktoś faktycznie chce to słucha jeśli mu nie zależy na jakiejś głębszej relacji i faktycznym poznaniu i istnieniu w czyimś życiu to właśnie tylko udaje że jest, żeby tak w razie czego mieć kogoś w zanadrzu, żeby mieć tego +1 znajomego na fejsiku itd. Bolączka dzisiejszych czasów - otaczamy się ludźmi, całymi ich masami nawet, gdzie tak na prawdę zaangażowanie w bycie rzeczywiste tychże jest śmiesznie znikome.
OdpowiedzUsuńdobrze, że poruszyłaś ten temat. wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że są nieuważnymi rozmowcami. mnie nadal zdarza się popełniać różne z tych błędów, ale staram się aby było tak coraz rzadziej. nikt nie lubi być traktowany w taki sposób aby mu przerywać lub w trakcie rozmowy pstrykać na telefonie. dlatego też już kilka lat temu zaczęłam zwracać uwagę w jaki sposób osoby, z którymi często spędzałam czas podchodzą do mnie i innych znajomych.
OdpowiedzUsuńno i się okazało, że to tacy znajomi do byle jakiego paplania. wolę spotkania rzadsze, z mniejszą ilością znajomych, ale za to wartościowo (czyli jakościowo lepszym!) miło spędzonym czasem. bo zamiast paplać bez sensu i tracić na to czas wolę posiedzieć w domu i zająć się swoimi sprawami, wyjść na spacer lub odpocząć po pracy.
pozdrawiam!
Zgadzam się, (niestety) w wielu sytuacjach zachowuję się podobnie. Chciałabym to zmienić, zmienię.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post.
Ciekawy post ;) Mi też, przyznaję, zdarza się być "osobą obok", ale tylko wtedy, gdy gnębią mnie "żaby", a koleżanka wyciągnęła mnie po to, by pogadać o czymś niezobowiązującym. Gdy tylko chodzi o tematy ważne, ale dla mojego rozmówcy są one ważne, słucham. Ten tekst muszę dać do przeczytania mojej przyjaciółce, która bardzo często, po moim monologu czegoś, co mnie boli, słyszę wypowiedź typu "aha, a wiesz jakie promocje z Matrasie?". Czujesz się wtedy jakbyś dostał w twarz wiadrem z wodą.
OdpowiedzUsuńNie potrafię wyłączyć się i słuchać kogoś tylko jednym uchem. I nie cierpię, gdy ktoś tylko udaje, że mnie słucha ( co ostatnio jest często spotykane, w czasach, gdy każdy ma swój ajfon przyklejony do tyłka.... ).
OdpowiedzUsuńJa staram się uważnie słuchać swojego rozmówcy i odnieść jakoś do tego co powiedział. A jeśli się nie odnoszę to przynajmniej próbuję dać odczuć, że jestem, że słucham. Dlatego do białej gorączki doprowadza mnie ktoś kto przerywa mi w trakcie opowiadania lub co gorsza ignoruje moją wypowiedź i zaraz po niej zmienia temat. Raz w takiej sytuacji najzwyczajniej w świecie wstałam i odeszłam. Bo po co udawać rozmowę, której tak naprawdę nie ma?
OdpowiedzUsuńciekawy wpis, lubię czytać twoje wpisy .. :)
OdpowiedzUsuńświetny wpis :) muszę poczytać jeszcze parę razy i zastanowić się czy faktycznie ja słucham na 100 % :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://52krokidoszczescia.blogspot.com/
Podpisuję się pod komentarzem pokrowca na pufy :-) Naprawdę lubię czytać to o czym piszesz, powodzenia!
OdpowiedzUsuńNiestety muszę i ja przyznać rację - tak po prostu jest. Chociaż wzbraniam się przed tym jak tylko mogę. KAŻDY powinien zwrócić na to uwagę!
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio to zauważyłam. W innym jednak kontekście. Na przykład nie wiem jakie moja Dobra Koleżanka ma kolory w domu. Brzmi głupio, ale powinnam to wiedzieć, bo mówiła mi to kilka razy na etapie remontu mieszkania. A mnie to umyka, bo chyba nie słuchałam zbyt uważnie... Odkąd zauważyłam takie umykanie... staram się być bardziej obecna :) i bardziej się skupiać ;) można!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się też, że czasem {przynajmniej u mnie} problem wynika z pośpiechu. Robię kilka rzeczy na raz {w tym rozmawiam - słucham}, bo dużo jest do zrobienia, przez co mniej się skupiam... zwolnijmy... ;) przynajmniej ja staram się zwolnić :)
Miłego dnia :)
Często zauważam tę przypadłość u innych, ale czy ja jestem niby dobrym słuchaczem? Chyba najpierw muszę zastanowić się nad swoim zachowaniem, zanim zacznę wytykać innych. Dzięki za ten wpis!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego, że coraz rzadziej można spotkać "obecnego człowieka", mam niewielkie grono znajomych. Nie mam w zwyczaju się narzucać, ale nie lubię, gdy robi się mnie w bambuko, przekonując przy tym, że jest się moim przyjacielem. Może to trochę dziwne w dzisiejszych czasach, ale ja naprawdę czasem wolę pobyć sama, niż spotkać się z kimś, kogo długo znam. Przecież to, że 6 lat temu siedziałam z kimś w szkolnej ławce, nie znaczy, że ta osoba jest w moim życiu ważna. Miałam kiedyś koleżankę, która za wszelką cenę próbowała słownie udowodnić, że jest moim kompanem. Twierdziła, że znamy się długo i nazywała mnie bratnią duszą. Gdy powiedziałam co o tym wszystkim myślę - zawiodła się. No, ale jak słuchać czegoś takiego, jak: w ciągu roku widywałyśmy się raz; nigdy nie miałyśmy czasu na spokojną rozmowę; wolałyśmy towarzystwo innych ludzi. Ach. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zależy z kim się spotykasz i z kim rozmawiasz... Ale wolałabym jednak powiedzieć, że mam wieczór z popcornem, nić iść gdzieś i tracić czas swój i rozmówcy. Szczerość to podstawa i bez niej szacunek się gdzieś tam zaciera wciąż... tak myślę.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to staram sie zawsze słuchać osoby z którą rozmawiam, ponieważ traktuję osoby tak jakbym sama chciała być traktowana. A najbardziej czego nie lubię, to sytuacji kiedy ktoś pisze sms przy mnie i mogęsobie mówić, ale do ściany. Jak dla mnie takie sytuacje są wyrazem braku szacunku dla rozmówcy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ile razy tak miałam... Koniec końców nie zależy mi na takiej rozmowie. Mam wszystkich w poważaniu i z nikim nie rozmawiam.
OdpowiedzUsuńJestem osoba, ktora rozmawiajac twarza w trzarz lub przez telefon nie potrafi odciac sie od rozmowcy, zawsze skupiam sie na temacie, chyba dlatego wiekszosc moich przyjaciol uwaza, ze jestem dobrym sluchaczem:)
OdpowiedzUsuńProblem pojawia sie jedynie przy rozmowach na skpie, kiedy sprawdzenie poczty czy fb bardzo kusi, bo jest tuz na wyciagniecie reki (a raczej klikniecie myszki).
Ciesze sie, ze odkrylam Twojego bloga, a stalo sie to dzieki Hexxanie.
Pozdrawiam z Cypru!
Kiedyś zdarzało mi się zerkać na telefon w trakcie rozmowy z przyjaciółką. Myślami nie zawsze byłam tu i teraz... Początkowo nie zdawalam sobie z tego sprawy, ale przyjaciółka mnid uświadomiła. Fakt, ze wtedy przeżywałam etaf nastoletniej miłości i jakoś tak jeden watek był dla mnie najważniejszy.
OdpowiedzUsuńTeraz sama się irytuje, kiedy ktos zerka na telefon, pisze smsy, odpisuje na fb, sprawdza maile, prowadzi rozmowy itp. Nie jest milo, kiedy czujesz, ze ta druga strona tylko czeka aż się zamkniesz i bedzie mogła mowić o sobie.
Kilka razy spotkalam się z pe stiwerdzeniem, ze jestem dobrym słuchaczem, może coś w tym jest i czegos sie nauczyłam. :)
Częściej mówimy, rzadziej rozmawiamy. Myśl przewodnia moich kontaktów z bliskimi, której staram się zaprzeczać. Nie uznaję sztucznej grzeczności. Bo i po co? Niestety świat idzie w innym kierunku. W kierunku obrabiania za plecami.
OdpowiedzUsuńZapraszam http://inna-spinka.blogspot.com/
Bardzo dobry tekst, ciekawe przemyślenia :) i jakże trafne w ostatnim czasie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś. Sama mam problem ze słuchaniem. Człowiek tak skupia się na sobie, że nawet gdy rozmawia z kimś, to układa w głowie własną odpowiedź, niż wysłuchać do końca czyjejś wypowiedzi. Ależ trudno czasem nad tym zapanować. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda (jeszcze lepiej niż dotychczas).
OdpowiedzUsuń