Bez względu na to jaka muzyka gra w Waszych duszach, zapraszam do nie tak małego DIY. Jakiś czas temu, kiedy chodziłam co tydzień na różne koncerty i z pasją zaliczałam wszystkie możliwe festiwale - zamarzyła mi się taka koszulka. Jako krakowskiemu centusiowi, cena 80 złotych za takową w sklepach internetowych wydała mi się za wysoka... więc postanowiłam się pobawić w małą farbiarnię. Okazało się, że efekt był świetny (nie poprzestałam na jednej koszulce), wielu znajomych prosiło mnie o zrobienie podobnej i wielu nieznajomych (na koncertach i festiwalach) ją komplementowało. Zatem jeśli w zakątkach Waszej duszy czai się reggae, lubicie jeździć na Woodstock albo po prostu zastanawiacie się jak można uzyskać taki efekt - zapraszam do tutorialu. Nie każdemu musi się spodobać, ale pokazuję, bo mnie zrobienie tej koszulki sprawiło wielką przyjemność!
Do zmajstrowania takiej koszulki musisz przygotować:
- bawełnianą koszulkę albo bluzkę - wybierz krój, w jakim dobrze się czujesz. Może to być stara koszulka na WF, której dasz nowe życie, możesz ją kupić bardzo tanio;
- barwniki do bawełny - są one bardzo tanie (koszt ok. 2 złote za saszetkę z jednym kolorem) i dostępne w sklepach chemicznych w szerokiej gamie barw. Używałam zawsze saszetek "Super-kolor", jestem z nich bardzo zadowolona i myślę, że do farbowania koszulek nie ma sensu wydawać pieniędzy na specjalistyczne substancje;
- sól - będzie potrzebna do zabarwienia tkaniny, dokładna instrukcja użycia znajduje się na opakowaniach barwników;
- ocet - jest niezbędny do zakonserwowania barw, spowodowania żeby się one nie wypłukiwały i nie puszczały kolorów w praniu;
- gumki recepturki - za ich pomocą można zrobić efekt skręconych okręgów;
- coś okrągłego - mogą to być np. kulki ze zgniecionej folii aluminiowej, drewniane korale, piłeczka pink-pongowa, plastikowe jajko-wydmuszka... cokolwiek macie pod ręką. Nie są konieczne, ale pomocne przy formowaniu okręgów i skręcaniu materiału;
- sznurek (np. do bielizny) - dzięki związaniu nim tkaniny, uzyskamy bardziej fantazyjny wzór;
- farba akrylowa - namalujemy nią pacyfkę. Farbki akrylowe mają to do siebie, że po zaprasowaniu żelazkiem, nie spierają się. Mi do wielu eksperymentów służy farbka "Chromacryl", w tym przypadku najlepsza będzie czarna. Można ją dostać w sklepach plastycznych, 75 mililitrowa tubka kosztuje około 7 złotych i są bardzo wydajne.
PRZYSTĘPUJEMY DO AKCJI
Chcąc uzyskać efekt taki, jak na mojej koszulce, trzeba wiedzieć, że kolejność kolorów jest istotna. Na początku kolor najciemniejszy - czerwony, potem zielony, na końcu żółty (nie trzeba się martwić, jeśli zieleń i czerwień są ciemne, bo po włożeniu do żółtego barwnika - oba się rozjaśnią). Trzeba przemyśleć sposób mięcia, skręcania i zagniatania materiału, bo od tego zależy ostateczny wygląd koszulki. Efekt końcowy jest zaskoczeniem nawet dla tego, kto wykonuje koszulkę! ;)
1 - Na początku moczymy białą koszulkę w zimnej wodzie, wykręcamy. W tzw. międzyczasie wstawiamy garnek z wodą, w której rozpuszczamy czerwony barwnik (ilość wg instrukcji na opakowaniu), dodajemy garść soli. Mikstura się spokojnie gotuje.
2 - Musimy zagnieść koszulkę - tutaj panuje zupełna dowolność! Możemy chwycić materiał i skręcać bez żadnych pomocy, ale można do tego użyć kulek z folii lub starych korali. Przykrywamy koralik materiałem, chwytamy go i wykręcamy, zagarniając coraz więcej materiału. Kręciołek utrwalamy gumką recepturką, można ich robić ile dusza zapragnie :) Bierzemy kraniec koszulki i robimy na nim supeł. Poniżej jest zdjęcie przykładowych węzłów. Przepraszam za "żółtość" kolorów, ale to zrobiła mi lampa ;) Całą koszulkę skręcamy, jakbyśmy ją mieli wyżymać, całość związujemy i unieruchamiamy sznurkiem.
3 - Tak skurczony i wymęczony materiał wrzucamy do garnka z bulgoczącym czerwonym barwnikiem (podkoszulek nie musi być cały zanurzony). Gotujemy około 15-20 minut. Wszystko wylewamy i znów przyrządzamy tajemną miksturę, tym razem zieloną. Zanurzamy tą część materiału, która jest jeszcze biała. Gotujemy kolejne 20 minut, po czym znów wylewamy wodę. Woda może złowieszczo bulgotać i pienić się, dlatego radzę nie odchodzić od miejsca pracy.
4 - Ostatnim etapem barwienia będzie przygotowanie mikstury z barwnikiem w kolorze żółtym (za każdym razem trzeba przepłukać garnek). Przed ostatnim wrzuceniem materiału do barwnika, zdejmujemy sznurek, ściągamy gumki recepturki i rozwiązujemy supły na koszulce. Już teraz możemy zobaczyć jak wygląda niemalże ostateczny wzór, kolor żółty będzie dopełnieniem dzieła. Wrzucamy już niczym nie skrępowaną tkaninę do garnka, ponownie gotujemy.
5 - Zabarwioną koszulkę płuczemy w zimnej wodzie do momentu aż przestanie zostawiać pozostałości barwników. I oto tak wygląda nasza nowa koszulka, zaskoczeni? Mam nadzieję, że tak! Żeby utrwalić kolory polecam zostawić ją na noc zamoczoną w wodzie z octem.
Brzmi skomplikowanie, ale wcale takie nie jest. W rzeczywistości, to niecała godzinka roboty.
... a teraz wisienka na torcie...
MALOWANIE PACYFKI
Z zabawą farbkami i malowaniem jest chyba najmniej problemu - można to robić palcami lub pędzlem. Trzeba jednak pamiętać, żeby zabezpieczyć tkaninę i podłożyć w środek koszulki gazetę. W przeciwnym wypadku farba "przebije" na plecy i cała zabawa na marne. Zostawiamy farbkę akrylową do wyschnięcia, nie powinno to trwać długo. Kiedy już wzór będzie suchy, bierzemy żelazko, cienką bawełnianą szmatkę - i przez nią prasujemy wzór (szmatka jest niezbędna, bo kiedy ktoś wyprasuje farbę żelazkiem, może się ona stopić i popaprać całą koszulkę, o żelazku nie wspominając!). Można również wykonać napis na plecach, jednak z literkami już nie jest taka prosta sprawa, ja symbol pacyfki.
Udanych eksperymentów! I rzecz jasna - miłego noszenia :)
Z doświadczenia wiem, że to świetny pomysł na prezent.
CENA
Muszę przyznać, że zrobienie takiej koszulki, to są naprawdę groszowe sprawy. Jeśli chcecie zrobić ją same - będzie to koszt ok. 20 zł. Cena w głównej mierze zależy od koszulki - może to być oczywiście stary t-shirt zalegający w szafie, zdobycz z lumpeksu za 2 złote, ale również bawełniana koszulka za 10 zł np. ze sklepów typu Terranova, New Yorker, albo jeszcze jakaś droższa. Barwniki, to koszt 2 zł za jeden kolor (w sumie: 6 zł), a za farbkę akrylową zapłaciłam 7 zł, chociaż są jeszcze tańsze. Jeśli dawałam taką w prezencie, zawsze kupowałam te lepsze, bo bałam, że jakaś tanioszka się rozciągnie i będzie brzydko wyglądać. Baza, dzięki której możecie zrobić wiele takich koszulek, to 13 złotych. Moja biała koszulka kosztowała 10 zł, więc w sumie zrobienie jej kosztowało mnie 23 złote. Myślę, że efekt jest świetny i zdecydowanie wart nakładu pracy. Tylko na początku to się wydaje trudne. Ja już zrobiłam ok. 10 takich koszulek i teraz mogę przy tym oglądać serial, nie myśląc za bardzo o samym procesie barwienia.
Jak Wam się podoba pomysł na koszulkę? Oczywiście można eksperymentować z barwami i częściami garderoby. Ja np. zafarbowałam w tan sposób długą spódnicę bananówę (uszytą własnoręcznie z prześcieradła) - była taka "wystrzałowa", że mogłam w niej tylko jeździć na festiwale, ale była świetna. Zabawne jest, że spodobała się bardzo Markowi Pierkarczykowi, bo kiedyś zaczepił mnie na koncercie. Czy ktoś z Was zdecyduje się na wykonanie takiej rasta koszulki?
Jeśli jesteście zainteresowani innymi moimi DIY, to zapraszam do Couple Journal'a i posta o najpyszniejszej granoli pod słońcem.
Jeśli jesteście zainteresowani innymi moimi DIY, to zapraszam do Couple Journal'a i posta o najpyszniejszej granoli pod słońcem.
* jeśli spotkałeś się już w sieci z tym tutorialem, to spokojnie - ten post to nie plagiat, wcześniejszy przepis jest również mojego autorstwa.
Faktycznie świetny t-shirt. Może kiedyś odważę się próbować taki zrobić.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł :) a efekt naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, mistrzowskie wykonanie:) Uwielbiam mazać po ciuchach farbkami akrylowymi, to mi daje niesamowicie dużo satysfakcji. Ale w farbki do tkanin jeszcze się nie bawiłam, muszę też spróbować. Biały, niezadrukowany t-shirt z Sinsei leży w szafie i czeka na pomysł :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie domowe DIY. Koszulkę chętnie bym nosiła bez pacyfki, bo by mi do wielu rzeczy pasowała. Kiedyś chciałam malować na koszulkach, ale jednak o wiele bardziej wolę szlifowanie i malowanie drewna :)
OdpowiedzUsuńDawno myślę o zrobieniu sobie takiej koszulki ale jakoś nie mogę się za to zabrać. Być może na Wielkanoc się w końcu tym zajmę ( jak będę w domu, w moim studenckim pokoiku ciężko by to było zorganizować).
OdpowiedzUsuńJesteś z Krakowa? Fajnie =) Ja się wyniosłam do Łodzi i jakoś tak dziwnie, imprez znacznie mniej a i ludzie zupełnie inni, w Krakowie było pełno punków, metali, a tutaj to mogę zaznaczać w kalendarzu dni kiedy jakichś spotkam...
Świetny pomysł na koszulkę DIY! Uwielbiam takie kreatywne projekty, szczególnie gdy można zrobić coś unikalnego i oszczędzić pieniądze. Twoja koszulka z pacyfką brzmi świetnie, a fakt, że zdobyła tyle komplementów, mówi sam za siebie. Z przyjemnością przeczytam tutorial i może sam spróbuję coś podobnego stworzyć! Dzięki za inspirację!
OdpowiedzUsuń