Bardzo lubię tematykę rozwoju osobistego, poszerzania kwalifikacji, coachingu, wychodzenia poza swoją strefę komfortu, definiowania celów, osiągania ich itp. Najbardziej przemawia to do mnie wtedy, kiedy jest to zgłębiane/podejmowane z mojej własnej woli. Kiedy sama sięgam po książkę, bloga lub szkolenie. Jestem świadoma korzyści, które może dać mi ta lektura/spotkanie, wiem, że wycisnę z tego tak dużo, ile będę mogła. A najważniejsze: korzyść będzie tylko dla mnie. Oczywiście w dalszej perspektywie zyskają na tym również osoby postronne np. moja rodzina czy pracodawca. Ale najważniejsza jest moja osobista korzyść i w żadnym momencie mojej drogi nie czuję, że jestem frajerem w tym, co robię.
Natomiast w momencie, kiedy zaczyna się mnie w bardzo słaby sposób indoktrynować, od razu to czuję i chcę uciekać jak najdalej. Jestem dość krytyczna wobec napływających do mnie informacji i często lubię podważać to, co niby jest oczywiste. Często wątpię i pytam, a jeśli ktoś nie umie odpowiedzieć na pytanie, to bardzo szybko zapala się w mojej głowie czerwone światełko, które każe uważać.
Miałam okazję być na rozmowie kwalifikacyjnej w pewnej firmie, która miała wystawne biuro w bardzo dobrej lokalizacji. Ludzie byli fantastyczni - uśmiechnięci, elegancko ubrani, wypachnieni. Biura były wypchane gadżetami firmy, drogimi winami, energetykami, a logo firmy krzyczało zewsząd. Pod siedzibą biura były zaparkowane drogie samochody, a na parterze kawiarnia dla klientów i pracowników. Żeby przyjęto cię do pracy, musiałeś przejść wielopoziomową rekrutację. W moim mniemaniu: rekrutację-indoktrynację. Polegała ona na tym, żeby osoba z ulicy uwierzyła, że ma do czynienia z marką wyjątkową, jedyną, najlepszą. Wszyscy byli wniebowzięci ideą firmy, w każdy możliwy sposób podkreślali, że NIE MA na świecie firmy, która tak wiele daje klientowi. Dodatkowo ciągle się rozwija, otwiera nowe placówki i rozwija swoją ofertę poza granicami kraju. No miód. Po tej całej otoczce przyszła czas na łagodny proces robienia wody z mózgu.
Na szkoleniach słyszałam wiele zdań, które wcześniej czytałam w różnych podręcznikach dotyczących szkoleń. Wręcz książkowe przedstawianie sytuacji kontrastowych, myślenie w systemie zero-jedynkowym, a nawet metody NLP. To wszystko przedstawiała urocza pani w eleganckim wdzianku, która bardzo chciała sprawiać wrażenie naszej przyjaciółki, a po zobaczenia czegoś innego, niż hipnotyczne potakiwanie głową, nie wiedziała jak odpowiedzieć. Kto się nie rozwija, jest ograniczonym człowiekiem. Kto nie oszczędza pieniędzy jest daleko za murzynami. Kto wygłasza negatywne opinie na temat firmy, to nie pracował wystarczająco ciężko, albo nie zrozumiał świetlanej idei marki.
Dowiedziałam się zaskakujących prawd życiowych, że najpierw trzeba być, a potem mieć. Że pieniądze są skutkiem ubocznym mojego zaangażowania i pracy. Że lepiej pracować wśród ludzi pozytywnych i inspirujących, a nie smutasów, ściągających na dno. Zaskakujące, nie?
Uświadomiono mnie również, że istnieje najgorszy rodzaj ludzi: ludzie-kraby.
Co tacy ludzie robią?
Boją się opinii innych, kłamią, nie precyzują celów, są leniwi, są zamknięci w swoim świecie, opiniują, krytykują, spóźniają się, zazdroszczą, nie rozwijają się. Aha... i wychodzą z pracy o 16. I oglądają Wiadomości, Rozmowy w toku, Trudne sprawy i Dlaczego ja?. Bo przecież nie ma po co wychodzić z pracy o 16, skoro takie głupoty lecą w telewizji. Bo do domu wraca się tylko po to, żeby oglądać TV. Nie po to, żeby wyjść z psem na spacer, zrobić obiad, zjeść go z mężem, wypić kawę, spotkać się ze znajomymi, odebrać dzieci ze szkoły. Po to, żeby oglądać telewizję.
Ja to wszystko rozumiem. W pracy trzeba dać z siebie wszystko i często zostawać po godzinach, ale podanie jako powodu zostania w pracy to, że w telewizji lecą Trudne sprawy i że to was na pewno nie rozwinie, jest co najmniej śmieszne.
Jeśli magluje się pewne rzeczy w kółko, chcąc wtłoczyć w otwarte głowy papkę, nazywając ją wiedzą życiową... coś tu nie pasuje. Od razu pachnie to indoktrynacją i chęcią oszukania. Jeśli coś jest zbyt piękne, niespójne i przedziwne. Tak jak cała ta firma, której powstają coraz to nowe oddziały. Miałam poczucie straconego czasu, wyssanej energii i wolałabym spędzić te dwie godziny bezużytecznego "szkolenia" na nauczenie się nowych hiszpańskich słówek.
O bezużyteczności swojego czasu utwierdziłam się czytając opinie o firmie zamieszczone w sieci. Żałowałam, że nie zrobiłam tego wcześniej. Zwykłe internetowe hejty hejtami, ale fora były zalane opiniami byłych pracowników, którzy nie zobaczyli pieniędzy za przepracowane godziny. Ludzi, którzy uwierzyli w cudowność firmy, a po kilku miesiącach stracili rodziny i przyjaciół, siedząc w firmie od 8 do 21. A wszystkiemu temu towarzyszyła propaganda sukcesu - pachnie minioną epoką, ale w kapitalistycznej wersji - garnitury, ładne biura, drogie samochody.
Najśmieszniejsze:
Na stronie internetowej firmy XXX widnieje logo programu Rzetelna Firma - kliknij i sprawdź. Po kliknięciu jesteśmy przekierowani na stronę programu i wyskakuje komunikat: "Firma XXX przystąpiła do Programu Rzetelna Firma, jednak na chwilę obecną nie spełnia warunków uczestnictwa w programie".
Najśmieszniejsze:
Na stronie internetowej firmy XXX widnieje logo programu Rzetelna Firma - kliknij i sprawdź. Po kliknięciu jesteśmy przekierowani na stronę programu i wyskakuje komunikat: "Firma XXX przystąpiła do Programu Rzetelna Firma, jednak na chwilę obecną nie spełnia warunków uczestnictwa w programie".
Ładny papierek, a w środku zgniły cukierek.
Bądźcie uważni i ostrożni, nie ufajcie w 100% czemuś, co wygląda jak piękny sen. Bo w większości przypadków opiera się on na iluzji, z której się w pewnym momencie ockniesz. A wtedy może być za późno. I w najlepszym wariancie stracisz tylko swój czas.
MANIPULACJA - CO TO ZA DIABEŁ?
Z manipulacją możemy się zetknąć na wielu płaszczyznach, dziś widzimy ją niemal wszędzie. Ogólnie ma na celu jedno: oszukanie drugiej osoby i skłonienie jej do czegoś, co wcale nie jest dla niej dobre. Może mieć na celu uzyskanie korzyści ekonomicznych, zyskania elektoratu oraz korzyści osobistych. Dobrym przykładem manipulacji są wszelkiego rodzaju reklamy - i chociaż wydaje nam się, że jesteśmy na nie odporni, badania wykazują coś zupełnie innego. Zostawmy jednak reklamę, a skupmy się na relacjach interpersonalnych. Manipulacja, to ładnie mówiąc: skuteczne wywieranie wpływu na innych. Są dziesiątki podręczników opisujących jak można zmanipulować drugą osobę, jak uzależnić ją od siebie, albo po prostu jak namówić ją na randkę. Pewne rady w nich podawane są absurdalne, ale niektóre mają sens. Bardzo chciałabym jeszcze bardziej zgłębić ten temat, więc nie wykluczam kolejnego wpisu o podobnej tematyce.
Najbardziej podatne na manipulację są osoby niedowartościowane i o wątłym poczuciu własnej wartości. Nawet jeśli mamy taką osobowość, to możemy się uchronić przed manipulacją, próbując ją wyłapać i określić.
CZYM SIĘ PRZEJAWIA MANIPULACJA?
- nieszczere komplementy, pochlebstwa, podnoszenie wartości osoby zmanipulowanej (mają na celu wzbudzenie sympatii, jeśli kogoś lubimy, to jesteśmy w stanie dużo dla niego zrobić);
- pozyskanie rozmówcy przez wzbudzenie sympatii, zaufania (dobre ciocie też mogą kłamać);
- populizm ("zadbam o wasze podwyżki i skrócenie czasu pracy!" - mówienie tego, co odbiorca chce usłyszeć);
- obietnice bez realnego pokrycia;
- odnajdywanie słabych punktów rozmówcy i ich podkreślanie ("gdybyśmy ciebie wysłali do walki o klienta, nie mielibyśmy szans") - ma to na celu podwyższenie wartości manipulującego;
- szantaż, groźby;
- zatajenie prawdziwego obrazu sytuacji - przemilczenie pewnych spraw albo ich podkoloryzowanie i wymaganie podjęcia decyzji na podstawie tych iluzji;
- odwołanie się do dobrych rzeczy w przeszłości ("tydzień temu ci pomogłem, więc czemu masz mi teraz nie zaufać?").
Są również pewne chwyty erystyczne, którymi posługują się wprawni mówcy. Znajdziecie je w większości przemówień (kazań, mowach wygłaszanych przez głowy państw, czy przez managerów).
- przytoczenie historii - przywołuje się opowieści znajomego, członka rodziny, klienta, który wcale nie musiał istnieć, ale jest szablonowym przykładem demonstrującym nasze przekonania;
- wyolbrzymienie - przedstawienie sytuacji skrajnej (która nigdy nie nastąpi), a która przedstawia absolutną katastrofę, której trzeba uniknąć;
- personalny atak - najprościej jest poddać w wątpliwość kompetencje osoby, której nie ma w pobliżu i która nie ma możliwości się obronić (np. jakim leniwym człowiekiem można być, żeby mieć 20 lat, a nie znać angielskiego? Jak taki ktoś może prowadzić projekt zagraniczny?);
- negatywne określanie pojęć, umniejszanie zasług - ostrożność można nazwać tchórzostwem, a asertywność niezdolnością do współpracy z innymi ludźmi. Ponadto można umniejszyć osiągnięcia - co to za problem zdać certyfikat językowy, przecież ja umiem posługiwać się językiem na podobnym poziomie i wcale nie jest potrzebny mi żaden świstek;
- wyciąganie banalnych wniosków - mówca nie czeka na odpowiedź, tylko zadaje bajecznie proste pytania, sam sobie na nie odpowiadając (najbardziej znienawidzony przeze mnie chwyt, mam wrażenie, że traktuje się mnie jak półgłówka i traci mój czas);
- domino - przedstawia się drobne ustępstwo jako coś, co wywoła lawinę złych wydarzeń (np. "wyślemy X na szkolenie, to od razu będzie chciał z nim jechać Y i Z");
- odwołanie się do autorytetu - podpiera się swoją tezę opinią albo doświadczeniem kogoś znaczącego (np. Kulczyk musiał ponieść ryzyko inwestycyjne i dlatego teraz jest taki bogaty. Gdyby go nie podjął, sprzedawałby bułki w piekarni);
- gra na emocjach - w momencie poruszenia drażliwego tematu wzbiera w nas gniew i wolniej myślimy, słabiej analizujemy argumenty;
- uogólnienia, skróty myślowe - "wszyscy", "nikt", "nigdy", "XYZ to złodzieje!";
- fałszywe wnioski - wciskanie w usta przeciwnika nieprawdziwych wniosków ("np. Pan X mówił, że potrzebujemy w firmie kart Multisport. Najwidoczniej ma za dużo pieniędzy w firmie, a na dodatek chce wyciągnąć dodatkową kasę od pracowników i zająć im ważny czas, który mogliby spożytkować na odpoczynek").
A JAK SIĘ PRZED NIĄ USTRZEC?
Przede wszystkim bądźmy czujni i miejmy świadomość. Nie mówię, żebyśmy wszystko poddawali w wątpliwość, ale próbujmy trzeźwo oceniać sytuację. Nie ma dróg na skróty, a jeśli są, to z pewnością prowadzą przez nielegalne procedury. Na chłodno przekalkuluj wszystkie plusy i minusy. Jeśli chodzi o miejsca pracy, to poczytaj opinie w Internecie (gdybym to zrobiła przed opisanym przeze mnie spotkaniem, to zaoszczędziłabym 6 godzin mojego życia). Staraj się nie okazywać ślepej przychylności. Nawet jeśli jesteś łatwowierny i masz niskie poczucie własnej wartości = łatwo na Ciebie wpływać, to staraj się tego nie pokazywać. Nie daj się wmanewrować w żaden szantaż emocjonalny, nie bój się odmawiać i być asertywnym. Nie pozwól manipulatorowi poczuć, że ma nad tobą jakąkolwiek władzę!
Uff! Temat wzbudził we mnie dużo emocji i jestem bardzo ciekawa Waszej opinii. Czy spotkaliście się kiedyś z jawną manipulacją? Jak zareagowaliście i jakie macie sposoby na jej wykrycie/przeciwdziałanie? A może łatwo Was zmanipulować i próbujecie się nauczyć mówić "nie"?
Jak zwykle zapraszam Was na moją stronę na Facebooku (jest już Was 125, dziękuję!) oraz na Instagram. Mam nadzieję, że tam będziemy się widzieć częściej, niż na blogach, bo ostatnio cierpię na brak czasu, dlatego tak rzadko do Was zaglądam. Ale obiecuję nadrobić zaległości :)
Cóż to za firma?! Chociaż branżę podaj bo brzmi tragicznie albo jakbyś aplikowała na stanowisko telemarketera (szkolenia wyglądają podobnie, a na dodatek musisz słuchać, że babci, która ma 300zł renty przyda się mobilny internet i masz wciskać go każdemu nawet proponować jak ktoś dzowni rozwiązać umowę z pwodu śmierci abonenta) - kiedyś przeżyłam niestety przygodę - albo akwizytora, który chodzi po osiedlu sprzedjąc i montując cyfrowy polsat, ale oni by nie narzekali na "Dlaczego ja? " :)
OdpowiedzUsuńNie podam nazwy, bo nie chcę, żeby na mojego bloga zwalili się pseudo-marketingowcy tej firmy. Ale chętnie Ci wyślę nazwę firmy na e-maila, chociażby ku przestrodze. Nigdy nie pracowałam w call-center, ale ta praca mimo że miała się okazać pracą życia z zarabianiem milionów, to na dalszych etapach rekrutacji takim telemarketingiem się okazała. Chociaż w każdym etapie pseudo-szkolenia managerowie temu zaprzeczali. Śmiech na sali, nie lubię jak robi się ze mnie idiotkę ;) Wolę nazywanie rzeczy po imieniu. Ponadto firma, która nie podaje w ogłoszeniu swojej nazwy, a na kolejnych spotkaniach-szkoleniach nie przybliża warunków współpracy, ma coś do ukrycia.
UsuńNie nie , nie szukam pracy po prostu ciekawa byłam czy trafiłam z tym telemarketingiem albo "akwizytorstwem". Ja pracowałam w wielu różnych miejscah i branżach jak zaczynałam pracować i trafiłam też na infolinię, nie pracowałam w dziale sprzedaży tylko w technicznym ale i tak kazali nam proponować różne usługi na koniec każdej rozmowy (epic fail - wex coś komuś sprzedaj jak od niewiadomo kiedy i tak nie działają mu usługi, które świadczy dana firma - w końcu po co by dzwonił na dział techniczny jak nie z awarią?) i byłam raz na rozmowie gdzie bylo dokładnie jak piszesz. W ogłoszeniu żadnych szczegółów, kilka etapów rekrutacji a okazało się, że to zwykła akwizycja....
UsuńTo wszystko, co napisałas o manipulacji przeczytałam i przed oczami stanęli mi politycy. Niestety ja się jeszcze nie spotkałam z takimi firmami, wyślesz mi na maila nazwę tej? narratorka.kontakt@gmail.com :)
OdpowiedzUsuńniestety? obys nigdy sie sie z nimi nie spotkala. Ja jestem calkiem odporna na manipulacje ale trzeba miec oczy szeroko otwarte. Wiadomosci i innych pioracych mozgi programow nie ogladam od lat, jak sie czasem zapomne to bolesnie odczuwam skutki, to cos co trzeba pamietac.
UsuńJestem zagorzałą przeciwniczką tego "nowoczesnego" HR'u. Tych wielostopniowych rekrutacji, bzdetnych szkoleń mających na celu pranie mózgu, rozmów rekrutacyjnych prowadzonych z podręcznika do HR. Dalej nie rozumiem celowości pytania o zainteresowania, tego co się robi w wolnym czasie i oczywiście oczekiwań finansowych(no tu może i cel jest, bo można znaleźć pracownika, który poprosi o mniej niż firma miała zamiar dać).
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci tej "przygody". To prawda co piszesz, zawsze trzeba przetrzepać internet w poszukiwaniu informacji i opinii o potencjalnym pracodawcy, to podstawa.
Również jestem przeciwniczką wielopoziomowych rekrutacji. Miałam z nią doczynienia gdy starałam się o staż w PUPie w Zielonej Górze. Latałam cały tydzień i nic z tego nie wyszło. Dodatkowo zostałam poinformowana o rozmowie na konkretne stanowisko, w momencie rozmowy zostałam poinformowana, że rozmowa będzie dotyczyć innego stanowiska bo tamto jest nie aktualne :/ Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Manipulacja jest poniżej mojego poziomu. Nie lubię, nie toleruje.
OdpowiedzUsuńNiestety manipulacja otacza nas wszędzie: telewizja, gazety, potencjalni pracodawcy, toksyczni znajomi, można by było długo wymieniać. Wspomniałaś tu o pewnej rozmowie kwalifikacyjnej, po której miałaś mieszane uczucia. Też spotkałam się z rekruterami pewnej firmy: wyglądający jak wciśnięci w garsonki i garnitury korpo-ludki. Stwarzali wrażenie bardzo profesjonalnych,a co się okazało... Pytania były tendencyjne, płytkie, czytane z kartki. Już po 15 minutach wiedziałam, że to nie jest droga, którą chciałabym pójść. Jednak z tego spotkania wyszłam z pewnymi przemyśleniami: że szybko wyłapuje obłudę ale też korporacje na pewnym wysokim poziomie nie mogą sobie pozwolić na nic niewnoszące rozmowy rekrutacyjne, bo cały dział HR nie ma tyle czasu, żeby spotkać się ze wszystkimi kandydatami. Rzeczowe rozmowy, przyjazny stosunek do rozmówcy i jeszcze kilka innych czynników, które nie pojawiły się na tamtej rozmowie decydują o rzetelności firmy, jakości jej funkcjonowania. Można by powiedzieć: zaproś mnie na rozmowę, a powiem Ci jaką firmę reprezentujesz.
OdpowiedzUsuńTo tak na przekór wszystkim artykułom mówiącym o tym, że to tylko kandydat na rozmowie kwalifikacyjnej powinien się dobrze zaprezentować.
Tak sobie myślę, że człowiek w potrzebie, na przykład poszukujący pracy, jest jeszcze bardziej podatny na różnego rodzaju manipulacje. I często przymyka oczy na to co ewidentnie głupie albo po prostu nie zgodne z jego systemem wartości.
OdpowiedzUsuńBrawa dla Ciebie za dystans i zdrowy rozsądek w tym wszystkim:)
Bardzo się cieszę, że mogę podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Nazywam się Brenda i byłem szczęśliwy. Dopóki mój mąż nie powiedział, że go zdradzam, oboje staliśmy się dokuczliwymi parami, nie mógł w to uwierzyć, ani nie zaufał moim słowom, więc złożyliśmy wniosek o rozwód, później zostaliśmy rozdzieleni i ślubowaliśmy, że nigdy się nie pogodzimy. Długo próbowałem iść dalej, ale nie mogłem pozostać bez niego, więc zacząłem poszukiwania powrotu męża, a potem skierowano mnie do Dr.IZOYA. Świetny człowiek, którego spotkałem, rzucił zaklęcie miłosne i zmusił mojego męża do powrotu w ciągu 24 godzin. dzięki temu jestem tutaj, aby udostępnić kontakt dr IZOYA, skontaktować się z nim poprzez drizayaomosolution@gmail.com. Jest naprawdę potężny i specjalizuje się w następujących sprawach ...
OdpowiedzUsuń(1) Kochaj zaklęcia wszelkiego rodzaju. (2) Przestań rozwodzić się. (3) Zakończ jałowość. (4) Potrzebujesz pomocy duchowej.
Duży plus za podejście
OdpowiedzUsuń