Wielu z nas ma problem z poczuciem własnej wartości. Mamy poczucie, że to nasze postrzeganie siebie bardzo często nas spowalnia, zatrzymuje w miejscu, podczas gdybyśmy byli pewni siebie, wszystko byłoby prostsze. Osoby z niskim poczuciem własnej wartości są najczęściej
zewnątrzsterowane - ciągle szukają recepty na życie, zapisują się na jogę, chodzą do wróżek, kupują określone produkty, podążają za modą, nie wychylają się ponad tłum, czerpią mądrość z poradników i czekają aż ich życie ulegnie zmianie. Trudno mi było zrozumieć skąd się wzięło moje niskie poczucie własnej wartości, bo miałam szczęśliwe dzieciństwo, ale kiedy trafiłam na
Couching nr 1/2013 (
artykuł on-line), to trochę więcej zrozumiałam. Uzmysłowienie sobie skąd to niskie poczucie własnej wartości się wzięło, obnaża wiele błędów w myśleniu i pomaga w zmianie optyki.
Tematem artykułu było błędne utożsamianie poczucia własnej wartości z wiarą we własne siły. Jak się okazuje nie jest to to samo, a te dwie rzeczy trzeba budować osobno, w zupełnie inny sposób. Ale jeśli coś pójdzie nie tak... grozi nam niskie poczucie własnej wartości. Zwłaszcza jeśli budujemy je na podstawie osiągnięć, sukcesów, pochwał i nagród.
CO POSZŁO NIE TAK?
Kiedy rodzi się dziecko, wszyscy dookoła się nim zachwycają. Dla rodziców i bliskich wspaniałe jest to jak leży, patrzy, gaworzy i macha rączkami. Jednak bardzo szybko sama obecność dziecka przestaje wystarczać i rodzice zaczynają snuć w stosunku do dziecka różne oczekiwania. Żeby leżało spokojnie, szybko nauczyło się siedzieć, nie płakało i było grzeczne. Jak dorasta zamiast doceniania obecności wartościuje się działania dziecka - chwali się namalowany przez nie obrazek, piątkę przyniesioną ze szkoły, ładnie napisane wypracowanie. Obecność zamienia się w ocenę. Obecność przestaje już być taka ważna, a jeśli nawet jest doceniana, to musi być ona ściśle określona, żeby wpasować się w oczekiwania rodziców. Zamiast być z dzieckiem, zaczynamy je wyłącznie oceniać. Nawet jeśli oceny - pochwały są pozytywne i zachęcające, sprawiamy przez to, że dziecko będzie identyfikowało poczucie własnej wartości z sukcesami, jakie będzie (albo i nie) osiągać.
Osoby, które mają wysokie poczucie własnej wartości z godnością przyjmą uwagi na temat ich pracy, wyglądu, sposobu bycia, podczas gdy osoby z niskim poczuciem własnej wartości w zależności od tego czy uwaga była pozytywna, czy negatywna, zmienią postrzeganie siebie. Będą rozpamiętywać, analizować, rozważać i uzależniać od zewnętrznych uwag swój własny obraz. Posiadanie niskiego poczucia własnej wartości może się objawiać bardzo różnie. Mogą to być reakcje lękowe, obawa przed porażką, rezygnacja z podejmowania działań, poczucie niewystarczalności i wycofanie. Może to być również wyniosłość, agresja wobec innych, przechwałki lub próba zbudowania "lepszego siebie" na podstawie wymyślonych faktów.
To wiara w siebie powinna być budowana zachętami bliskich, nauczycieli, pochwałami szefa i naszymi osobistymi sukcesami. Jasper Juul w książce Twoje kompetentne dziecko, napisał: "Jeśli ktoś ma zdrowe poczucie własnej wartości, to rzadko cierpi na brak wiary w siebie. W przeciwną stronę jednak ta zależność nie działa".
JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?
W artykule z Couchingu Robert Rient przywołał scenkę bardzo dobrze obrazującą różnicę pomiędzy docenianiem obecności, a ocenianiem:
"Czteroletni Krzyś czekał w domu na przyjście mamy z pracy; wymyślił, że zrobi dla niej laurkę, niecierpliwił się i tęsknił, całą energię włożył w tworzenie obrazu dla mamy. Gdy wróciła do domu, podbiegł do niej z wyciągniętą w dłoni laurką. Ta ucieszona powiedziała: "piękna laurka, świetnie ci to wyszło, musiałeś włożyć w to dużo pracy, masz talent, kto wie, może zostaniesz malarzem". Mama pochwaliła laurkę, zrobiła to z radością, ale Krzyś nie czuje, by spotkał się z nią emocjonalnie. On dał jej siebie, swój czas, energię. Uczucia umieścił na rysunku, który był tylko pretekstem, by powiedzieć: kocham. Krzyś podbiegł do mamy po obecność, a dostał ocenę. To, że jest ona pozytywna, buduje wiarę w siebie, ignorując poczucie własnej wartości".
Dziecko wymaga zauważenia i obecności, żeby wzmocnić swoje poczucie własnej wartości ("widzę cię", "jestem z tobą"), a dostaje ocenę ("piękna laurka", "bardzo ładnie się bawisz"). Przez to uczy się, że można zasłużyć na sympatię i aprobatę innych, wykonując określone czynności, robić to, czego oczekują, mówić to, co chcą usłyszeć. Dla rodziców (często nieświadomych) nie ma znaczenia to, że "są", ale to, co potrafią. Bycie zamienia się na zadania.
Powiecie, że przykład z dzieciństwa niewiele wnosi, to przytaczam taki z dorosłego życia:
"(...) dwoje zakochanych spotkało się po kilku dniach rozłąki. On został w ich mieszkaniu, ona wyjechała na szkolenie. Gdy wróciła, zaskoczył ją wysprzątanym mieszkaniem i samodzielnie ugotowaną kolacją, podczas której powiedział: "tęskniłem za tobą, kocham cię" i usłyszał od niej: "dziękuję, jak ty świetnie sprzątasz i gotujesz".
OCENIANIE JEST ZŁE?
Nie można rezygnować z ocen, bo są dobrym środkiem motywacyjnym, porządkującym i ułatwiającym życie. Jednak kiedy są używane w miejsce emocji, mogą skrzywdzić nasze poczucie własnej wartości. Jak dostrzec drugą osobę? Zapytaj o to, co myśli i co czuje, ale powstrzymaj się od oceniającego komentarza.
Bo istnieje różnica pomiędzy:
zadaniem, a byciem
ocenianiem, a czuciem
obserwowaniem, a dostrzeżeniem.
Poczucie własnej wartości jest oczywiście pojęciem bardziej złożonym, opisałam tutaj tylko wycinek rzeczywistości, który był zaskoczeniem i oświeceniem dla mnie. Może kogoś z Was również zaskoczy.
A Wy? Na czym zbudowaliście/budujecie poczucie własnej wartości?
Po zorientowaniu się dlaczego moje poczucie własnej wartości kulało, staram się zrobić wszystko, żeby to, co mnie kiedyś spotkało, nie definiowało mnie obecnej. Wierzę, że osobowość człowieka jest na tyle plastyczna, że wiele rzeczy można zmienić ciężką pracą. Poczucie własnej wartości można bardzo podrasować, a najbardziej skuteczne było u mnie udawanie osoby pewnej siebie ;) ... ale o tym w kolejnych notkach.