Francja, to coś zupełnie nowego. Sam styl życia Francuzów jest zupełnie inny, niż nasz. Tam ludzie posiłki jadają na mieście, dlatego wieczorami knajpy pękają w szwach. Nie jestem pewna jak dokładnie to godzinowo wygląda, ale w przedziale 14-18 bardzo trudno znaleźć otwarte restauracje (chyba że trafiliśmy na wyjątkowo dziwną okolicę). Francuzi w pracy jedzą lunch, a potem z przyjaciółmi czy rodziną fetują około 19-21. Jak dla mnie to za późna pora i zbyt wiele dań do skonsumowania. Natomiast podobało mi się bardzo to, że w restauracjach do posiłków zawsze dostaje się za darmo tapwater - wodę z kranu i koszyk bagietek.
Mieliśmy wyższy cel wyjazdowy - spróbować WSZYSTKIEGO, co francuskie. Chyba się udało... były żabie udka, ślimaki, foie gras (najgorsze!), pyszne wina, crème brûlée, jadalne kasztany, naleśniki z kremem z kasztanów, brioche, bagietki, makaroniki... Mimo wpadki z foie gras uważam, że Francja jest pyszna! Chcecie poznać te wspaniałości? To zapraszam do obejrzenia fotorelacji!