Dzieje się teraz wiele. Zbyt wiele,
biorąc pod uwagę mój strach przed jakimikolwiek poplątanymi
zmianami. Boję się ich za każdym razem, bo drżę, przeklęcie
martwiąc się na zapas o rzeczy, które nigdy nie nastąpią. Tak
neurotycznie i po kobiecemu nie chcę dopuścić do siebie myśli, że
nadchodzi czas przyjemnej stagnacji, za którą tak długo
tęskniłam. Że to już, że to teraz. Teraz spełniają się
marzenia, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Tak wiele mam, a
jeszcze więcej pragnę. U mnie najpierw nadchodzi zmiana, potem
dopiero szczęście – dopiero później ono rośnie i rośnie, a ja
nie rozumiem siebie sprzed kilku dni.
Pamiętam zdjęcia ze ślubu mojej
babci oraz jej opowieści – jak bardzo płakała, kiedy wychodziła
za mąż. Kiedyś nie rozumiałam tego, ale teraz wiem o co chodzi i
jestem pewna, że ja będę płakać tak samo mocno. Z obawy przed
poczuciem straty, które najprawdopodobniej nie nadejdzie. Z obawy
przed zmianą i końcem, po którym będę najszczęśliwsza.
Marzy mi się wiele niekończących się
chwil razem. Momentów wiary, że to, co jest między nami, jest
jedyne i niepowtarzalne - jak u nikogo innego na świecie. Gorzkiej
kawy o poranku i grubej książki przy nocnej lampce. Niezliczonych
kilometrów górskich wędrówek, kochanych Bieszczad, cichych
kawiarenek, uścisków dłoni, szybkich śniadań i leniwych sobót.
Smutnych uśmiechów na pożegnanie i powrotów, które wiem, że
nastąpią niebawem. Policzków, które bolą od śmiechu, oczu które
płaczą tylko z radości. I tej cholernej pewności, że nie ma
innego miejsca na świecie, w którym wolałabym być.
Przed nami kilogramy szczęścia.
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, cieszą mnie one jak listy od
bliskich przyjaciół.
Jakie to dziwne, że wszyscy mamy tą
naiwną pewność,
że takie coś nie przydarzyło się
nigdy,
nikomu.
Czemu tak rzadko dajesz posty? Każdy z nich jest świetny ale niestety ukazują sie one bardzo rzadko :(
OdpowiedzUsuńNiestety teraz mam niesamowicie mało czasu. Staram się jak mogę, ale nawet nie ma czasu na poodpisywanie na komentarze, a co dopiero o jakieś sensowne posty! :) Cieszy mnie, to, że myślisz, że są świetne, planuję w październiku znaleźć więcej chwil na blogowanie.
UsuńOch, to ostatnie zdanie - uściski za nie :)
OdpowiedzUsuńBo każda z niezwykłych historii miłosnych jest tak samo banalna i powtarzalna, to my nadajemy jej niezwykłości. I w sumie tylko to nasze znaczenie powinno się liczyć.
Tak, to taka mała unikalna historia każdego z nas :) Pozdrawiam!
UsuńPięknie napisane. Też zawsze odczuwam niepokój przed zmianą, wyjazdem... a z perspektywy czasu okazuję się, że za nic nie oddałabym tych doświadczeń. Życzę dobroci na tony i łez jedynie ze szczęścia :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że kimś szastają podobne wątpliwości przed "zmianą" :) Dziękuję serdecznie!
UsuńBo takie coś jak Wam faktycznie nie wydarzyło się nikomu innemu. Kążdy jest wyjątkowy, niepowtarzalny i każde uczucie między dwoma osobami takie jest :)
OdpowiedzUsuńTosia, dokładnie tak! Tyle historii, co ludzi - i każda wyjątkowa!
UsuńLena, będzie pięknie :) Już przecież jest!
OdpowiedzUsuńI coraz piękniej to u Ciebie na blogu, tylko Ty zdecydowanie za rzadko :)
Dziękuję - na pewno będzie! :) Cieszę się, że podobają Ci się zmiany. To jeszcze nie to, czego szukam, ale wydaje mi się schludnie i przejrzyście. A ja za rzadko, bo rozrywam się na milion kawałków, żeby mnie wszędzie starczyło. A to tak piekielnie trudne! Pozdrawiam :)
UsuńŻyczę Ci z całego serca, wszystkiego dobrego! Ale muszę trochę zejść z tej wysokiej chwili i napisać, że po prostu świetnie skomponowałaś ten tekst :p Ja nie zaznałam jeszcze tych uczuć i nie chcę długo jeszcze myśleć o ślubie:p Ale zawsze wydawało mi się, że przyjmę to z lekkością i szczęściem, bo właściwie i tak już mieszkam z O. no to co się zmieni? A tu się okazuje, że będę płakać? O jacie co ja czytam na tych blogach!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :) Dużo wyzwań przed nami, ale potem to już tylko szczęście. Znam siebie i wiem, że dla mnie to będzie niezła próba... i dla mojej makijażystki też ;) Mam oczy w bardzo mokrym miejscu i śluby/błogosławieństwo zawsze mnie wzruszały. A co dopiero mój własny...
UsuńPięknie napisane
OdpowiedzUsuńSamych pomyślności dla Was. I tyle szczęścia ile zdołacie udźwignąć.
Dziękuję bardzo! Mam nadzieję, że uniesiemy dużo :)
UsuńJak dobrze się czyta ten tekst:)
OdpowiedzUsuńZawiesiłam się gdzieś w czasoprzestrzeni na chwil parę. Radości życzę!
Dziękuję. Ty wiesz, co przede mną :) samo dobre, prawda?
UsuńRozstałam się właśnie z osobą dla której poświęciłam wszystko ale tak sobie myślę że może najlepsze jeszcze przedemną?
OdpowiedzUsuńI jak najbardziej powinnaś tak myśleć! Ja wierzę w jakiś przedziwny przypadek/los/przeznaczenie - bo nic nie dzieje się bez przyczyny. Tyle szalonych zbiegów okoliczności mnie doprowadziło do tego momentu, w którym teraz jestem, że wierzę, że każdy ma swoją historię, żeby być naprawdę szczęśliwym. Ty też. Zasługujesz na to, żeby być nieprzyzwoicie szczęśliwa, najlepsze przed Tobą! Ściskam mocno!
Usuń