No chyba nikt już nie ma wątpliwości, że jest wiosna pełną gębą! Mnie kojarzy się ona ze świeżymi warzywami i kiełkami. Nie mam zamiaru pisać tutaj o zaletach zdrowotnych kiełków, ale kiedy je zjadam zauważyłam, że mam lepsze trawienie i cera mi się poprawia. Zawsze na Wielkanoc wysiewam rzeżuchę i uwielbiam ją dodawać do wiosennych, kolorowych kanapek. Już dawno temu odkryłam, że uwielbiam kiełki, ale nie miałam kiełkownicy, żeby móc je uprawiać. Kiedy sadziłam je na wacie albo ligninie bardzo często pleśniały, a pleśni przecież jeść nie będę. Nie byłam pewna czy opłaca mi się zamawiać kiełkownicę przez allegro (bo nie byłam pewna czy nie wyląduje w szafce jako kolejny niepotrzebny sprzęt), a w sklepach jakoś nie umiałam jej znaleźć. Pomyślałam... że jakoś ją odtworzę po swojemu. I okazało się, że moja pseudo-kiełkownica może nie wygląda pięknie, ale świetnie spełnia swoją rolę.
Kiełki bardzo szybko wyrosły (lucerna i rzodkiewka), są cały czas nawodnione, nie pleśnieją i nie ma problemów z watą zaplątaną w korzonki. A przedmioty potrzebne do zrobienia pseudo-kiełkownicy na pewno macie w domu.
- duże, płaskie plastikowe pudełko (u mnie to czarne, chyba po jakimś mięsku, oczywiście sparzone wrzątkiem);
- mniejsze plastikowe pudełko (niebieskie, po pieczarkach z Biedronki);
- duża igła lub cyrkiel;
- nasionka na kiełki.
Nic prostszego. Zasada jest jedna - mniejsze pudełko musi spokojnie "wchodzić" w większe. Teraz wystarczy cyrklem lub igłą podziurkować dno mniejszego pudełka i wysypać do niego kiełki (które 6h moczyły się w wodzie). Teraz nalejcie wodę do tego większego. Poziom wody powinien przeniknąć do tego mniejszego i nasionka powinny być cały czas zamoczone w wodzie. Czasem je wyjmowałam, żeby "obciekły", ale przez większość czasu były zanurzone w wodzie.
Jako doraźna forma domowej hodowli spełnia się wyśmienicie. Jeśli będę z niej korzystać systematycznie, pomyślę o ładniejszej kiełkownicy - teraz taka mi wystarczy. A Wy lubicie kiełki? Jakie i jak uprawiacie?
Uwielbiam kiełki i muszę właśnie o takim domowym gadżecie pomyśleć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam/ MojeMalinoweLove
Ja kupiłam takie większe kuchenne sitko, wysiewam na nie kiełki, a za podstawkę robi talerz.
OdpowiedzUsuńWypróbuj kiełki fasoli mun, są pycha, smakują jak młody groszek:)
O, też świetny pomysł! :) A kiełki fasoli mun na pewno wypróbuję!
UsuńFajny pomysł :) sama nigdy nie siałam kiełków a bardzo je lubię więc moze spróbuję twojego patentu na kiełkownicę.
OdpowiedzUsuńTeż zawsze siałam rzeżuchę na wacie lub nawet na wilgotnych papierowych ręcznikach kuchennych.
OdpowiedzUsuńTo jest świetny patent. Kradnę go. :)
Polecam wypróbować :) kiedy sadziłam na wacie przeszkadzało mi to, że się snuła i pleśniała. Teraz nie mam takiego problemu!
UsuńW tym roku strajkuję - ze 2 tygodnie temu po raz pierwszy w życiu moja rzeżucha odmówiła współpracy i kompletnie mi nie wyszła! Do teraz zachodzę w głowę jak mogło do tego dojść, a jednak się dało! Skandal! Także nie, w tym rok nie wysiewam! ;) ...a jeśli mi złość przejdzie to na pewno skorzystam z Twojego DIY - super patent! :)
OdpowiedzUsuńMoja rzeżucha jeszcze czeka na swoje 5 minut :)
UsuńJa w tym roku postawiłam na bazylie, rukolę, oregano, tymianek, cząber, melise i szczypiorek w doniczkach:) no a na święta ponadczasową rzeżuchę!:)
OdpowiedzUsuńJa próbowałam w zeszłym roku... niestety zioła się zawzięły i nie wzeszły... :(
UsuńJa kupiłam kiełkownicę jakieś 3 lata temu w OBI chyba za 20 zł :) Sprawdza się do dziś :)
OdpowiedzUsuńTeż się skuszę... kiedyś przy okazji :)
UsuńFajny sposób, również nie lubię zagracać kuchennych szuflad szprzętem, którego używam tylko raz na jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńZawsze kiełki kupowałam w sklepie już gotowe, nawet umyte. Nie zachwyciły mnie, chyba nie koniecznie przepadam.
OdpowiedzUsuńJa osobiście lubię posiać szczypiorek i wiosną dodawać go do białego sera. :)
Uwielbiam twaróg ze szczypiorkiem i rzodkiewką :)
UsuńChyba wezmę od Ciebie ten pomysł :) uwielbiam kiełki na chlebie :)
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie :)- tak smakuje wiosna :).
OdpowiedzUsuńWygląda bajecznie:) No i chlebek z takim zielonym... mniam, smaki przedszkola! :D
OdpowiedzUsuńDobra, to ja też sieję !
OdpowiedzUsuńZapomniałam o kiełkach w tym roku, może przez to że kupuję ostatnio te gotowe z Biedronki, które bardzo mi smakują. Dzięki temu postowi zrobię dzisiaj podobne korytka i będę mogła cieszyć się swoimi własnymi ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Będę musiała go wypróbować :)
OdpowiedzUsuń