Bardzo podoba mi się idea trzydziestodniowych wyzwań*. Miesiąc to tak w sam raz, żeby zobaczyć pierwsze efekty i wyrobić w sobie dobry nawyk. Na początku roku większość z nas chce podkręcić aktywność fizyczną. Chcę Wam pokazać, że żeby zacząć i się "ruszyć" nie trzeba wiele!
Chciałam Was zachęcić do "wyzwania przysiadowego" (nie wiem czy squat jest odpowiednikiem przysiadu, więc dalej będę używać angielskiego słowa). Z każdym dniem robimy więcej powtórzeń, ale co jakiś czas możemy sobie odpocząć. Tutaj możecie zobaczyć filmik, pokazujący jak prawidłowo robić squaty. W czerwcu ubiegłego roku ukończyłam te wyzwanie i wtedy stwierdziłam, że chętnie to powtórzę. Teraz jest na to odpowiedni moment. Pamiętajcie o krótkiej rozgrzewce przed jakąkolwiek aktywnością fizyczną!
Moje wrażenia? Ćwiczenia nie zajmują dużo czasu (jak np. A6W) i nie są jakoś szalenie trudne, nawet pod koniec miesiąca, kiedy powtórzeń jest dużo (czasem dodawałam sobie kolejne 50 jak było mi mało albo pomyliłam się w liczeniu). Oczywiście najlepsze efekty będą z dietą i dodatkową aktywnością fizyczną. Polecam przynajmniej spróbować. To nieprawda, że trzeba ćwiczyć tylko miesiąc przed zbliżającym się sezonem bikini - można zacząć działać już teraz.
Kiedy po raz pierwszy robiłam wyzwanie, po 30 dniach wyzwania zauważyłam, że:
- wyraźnie wzmocniły się mięśnie ud (idealne ćwiczenie przed snowboardem)
- skóra na udach jest bardziej napięta
- pośladki wyraźnie się uniosły
- ogólnie wydawałam się sobie bardziej smuklejsza, ale nie wiem czy to nie była autosugestia :)
A Wy co myślicie o takich wyzwaniach? A może już brałyście udział w podobnym? I jak wrażenia? Może macie ochotę spróbować? Kto ze mną zaczyna? :)
* Do szpagatu wciąż się rozciągam, ale z powodu stanu zdrowia musiałam przerwać regularne ćwiczenia... Niestety wiąże się to z niemałym regresem. Ale już wracam do regularnych treningów!
Ja się bardzo chętnie przyłączę! Nie wiem, czy wytrzymam do samego końca, bo z zasady nie lubię wyzwań powyżej 10 dni, ale myślę, że warto próbować :)
OdpowiedzUsuńTak, squat to to samo co przysiad :)
Zapraszam :) Wcale nie tak trudno dotrwać do końca, a dla Ciebie będzie to na pewno pestka ;) PS. Dzięki za wyjaśnienie :)
Usuńwłaśnie tego szukałam! fajnej grafiki do wydrukowania. od poniedziałku zaczynam :)
OdpowiedzUsuńTo do dzieła! :)
UsuńOk, jestem z Tobą. Podejmuję wyzwanie ;)) Tylko muszę sobie wydrukowac ;))
OdpowiedzUsuńŚwietnie :) To zaczynamy! :)
UsuńUwielbiam robić przysiady i ćwiczyć :) Myślę, że nawet się skuszę dodatkowo dorzucić to do moich ćwiczeń :)
OdpowiedzUsuńKurczę zaczynałam już to robić 2 razy i jakoś tak się stało, że nie skończyłam ani razu ;) ale mam w planach na najbliższy czas podjąć trzecią próbę :D
OdpowiedzUsuńJuż się tych przysiadów narobiłam, jednak na tył nie muszę narzekać. Ja teraz chapię wszystkie wyzwania na brzusio :)
OdpowiedzUsuńJa też ja też się zapisuję na to!
OdpowiedzUsuńWydrukowane,
do dzieła!
Startuję od jutra! Dziękuję Groszkowej bo to ona mi poleciła stronkę :))) Generalnie lubię ruch, ale jakoś chyba za mało go mam/
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze redukcja cellulitu!
OdpowiedzUsuńP.S. Squat to przysiad :)
Obawiam sie o stawy w takim wyzwaniu-sorry 100 przysiadów?, zdecydowanie bardziej polecam bieganie, szczególnie, że to pozwala nie tylko wzmocnic mięsnie, ale stracić zbędne kg,a dodatkowo wzmocnić ukł. odechowy, odpornościowy, itd-ćwiczy całe ciało, nie tylko mięsnie ud i posladków:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię biegać i masz rację, bieganie daje o wiele więcej. Jednak nie wszyscy są na tyle zmotywowani, żeby biegać (szczególnie w zimie), a każda aktywność fizyczna jest wskazana :) Robiłam już ten zestaw i jeśli się dobrze rozgrzejemy, to ze stawami nic się nie dzieje. Pozdrawiam :)
UsuńDołączę!
OdpowiedzUsuńWyzwania są super. Dobrze mieć jakiś plan, działania, którego się trzymamy i odznaczamy co już zrobiliśmy.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie zaczynam :D
OdpowiedzUsuńDla mnie to będzie podejście numer trzy do tego wyzwania;) do dzieła
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się namówić moją żonę na ten chellange :)
OdpowiedzUsuń