sobota, 3 stycznia 2015

Książkowa amnezja... czytam i nic nie pamiętam!



Nie wiem jak Wy macie, ale ja cierpię na bardzo uciążliwą przypadłość. Przeszkadza mi ona bardzo, bo mimo że przyswajam dziesiątki filmów i książek, robię listy, oceniam pozycje na różnych portalach... po jakimś czasie widzę tytuł, wiem, że czytałam, że "coś tam było", ale nic więcej. Najgorszy przypadek książkowej (filmowej) amnezji. 

Przypomniałam sobie o tym teraz, kiedy zorientowałam się, że 2014 rok był beznadziejny czytelniczo dla mnie, bo przeczytałam może 5 książek niebranżowych. Złożyło się na to wiele czynników, głównie to, że nie starałam się znaleźć czasu na czytanie. Oczywiście jak to na początku roku postanowiłam się poprawić i zabrałam się do sporządzania listy "must read books". Byłam bardzo rozczarowana, kiedy zapisałam tytuł... zorientowałam się, że czytałam kiedyś daną pozycję, ale nie mogę sobie przypomnieć o czym ona była (poza głównym bohaterem, wątkiem czy miejscem akcji). Jeśli jesteś Molem Książkowym, to pewnie zrobiłeś teraz wielkie oczy! ;) Nie dziwię Ci się. Natomiast jeśli masz podobny problem do mojego, to z pewnością wiesz jak to jest irytujące. Bo przeznaczasz czas na przeczytanie książki, spędzać kilkanaście godzin na procesie czytania, a potem pamiętasz z tego wszystkiego okładkę i imię głównego bohatera? Rozczarowujące. Podobna rzecz dzieje się z filmami...

Jakiś czas temu myślałam, że jest to wywołane rozproszeniem się i nie skupianiem stuprocentowej uwagi na książce/filmie. Dlatego zmieniłam moje nawyki czytelnicze i wyciszyłam telefon, zamknęłam drzwi do pokoju - utworzyłam sobie czas i przestrzeń dla siebie, żeby żadne bodźce mnie nie odciągały od lektury. Żeby zapamiętać tytuł oczywiście zapisywałam go na liście przeczytanych książek i oceniałam na portalach, żeby po przeczytaniu wygenerować myśli na temat lektury, krótko są podsumować i zamknąć przygodę z książką taką swoistą ramą, jaką jest ocena. Myślałam, że jeśli zapewnię sobie taką higienę czytelniczą, to wszystko będzie dobrze.

Niestety, przeglądam teraz listę książek przeczytanych rok temu i pamiętam je bardzo wybiórczo, a niektórych nie pamiętam wcale. Znów rozczarowanie i stracone godziny, które mimo że były przyjemne (bo lubię czytać), były bezowocne. A nie na takim czytaniu mi zależy...

Ogólnie nie miałam nigdy jakiejś rewelacyjnej pamięci, do egzaminów i klasówek skutecznie uczyłam się tylko z dużym wyprzedzeniem i wielokrotnie powtarzając wiadomości. Łatwo przychodziła mi tylko nauka języków, bo słówka i wyrażenia pamiętałam nawet z lekcji/kursów sprzed kilku lat. Jeśli chodzi o wiedzę, najbardziej przekonywały mnie umiejętności praktyczne, a rzeczy abstrakcyjne z podręczników, szybko zapominałam. Moim koszmarem była historia, bo mimo że lubiłam lekcje i naukę na sprawdziany z działów historii, to miałam olbrzymi problem z umiejscowieniem wszystkich wydarzeń w czasie w ogóle. Jak pod koniec roku padało pytanie o to, co działo się w Polsce w konkretnych latach albo które powstanie było wcześniej, a które później... to  miałam problem. Wiedziałam, że "ktoś, coś", ale nic więcej. Jeśli chodzi o niektóre pytania z "Matura to bzdura", to nawet dziś miałabym problem z odpowiedzią. Kiedyś nawet przerażona swoją historyczną niewiedzą czytałam podręczniki historii powszechnej, żeby się dokształcić... oczywiście z marnym skutkiem. Bo po lekturze wszystko wiedziałam, miesiąc później, nic.

No i zaczęłam się zastanawiać skąd ta ułomność może pochodzić. Jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam do moich (i nie tylko) spostrzeżeń na ten temat.

Z odpowiedzią częściowo przyszła mi strona szybkanauka.pro i ten filmik.

Dowiadujemy się z niego, że zapominanie tekstu czytanego zdarza się często ponieważ:
1. Nie mamy sprecyzowanego celu czytania
2. Nie powtarzamy i nie aktywujemy wiedzy
3. Zaspokajamy się powierzchownym zrozumieniem. Nie staramy się dogłębnie zrozumieć sensu tekstu i pojęć w nim zawartych... Bo przecież jeśli coś dobrze rozumiemy, to dobrze to pamiętamy.

W poszukiwaniu rad na książkową amnezję przybyły mi również poradniki przygotowujące do matury (co za podróż w czasie!).

Sprecyzować dlaczego w ogóle czytamy ten tekst?
Jeśli naszym celem będzie odhaczenie kolejnej pozycji w wyzwaniu "52 książki w 52 tygodnie", to mimo że będziemy ostro cisnąć i czytać, możemy z tych książek niezbyt wiele wynieść.

Czytać mniejszymi fragmentami
Będzie nam łatwiej zastosować do tekstu kolejne wskazówki.

Rozmyślaj o tym, co czytasz
Odnajduj ważne fragmenty, słowa klucze, zastanawiaj się o czym jest ten tekst, jak oceniasz to, o czym czytasz.

Staraj się głęboko zrozumieć tekst
Po przeczytaniu zadaj sobie pytanie np. co było najważniejsze w tym rozdziale oraz jak to rozumiesz? Jakie masz stanowisko wobec tego, co przeczytałeś.

Po przeczytaniu opowiedz o tym komuś
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię słuchać od innych o książkach/filmach. W liceum z koleżanką wypożyczałyśmy np. biografie muzyków i opowiadałyśmy sobie na przerwach to, co przeczytałyśmy. Najdziwniejsze jest to, że większość tych rzeczy, o których sobie wtedy opowiadałyśmy - pamiętam do dziś. A było to prawie 10 lat temu.

Ten post jak możecie się domyślić wpasowuje się w postanowienia noworoczne, ale o tym może w innym poście. Czy pamiętacie większość pozycji, które przeczytaliście? Ciekawa jestem czy ktoś z Was ma podobne problemy? A może poradziliście sobie z nimi w inny sposób? A może to po prostu wymówka i autorozgrzeszanie się przed sobą z małej ilości przeczytanych książek? ;) 

20 komentarzy:

  1. Obawiam się, że mam podobnie. Czytam, pamiętam fabułę, najważniejsze wydarzenia, zakończenie, ale mam ogromny problem chociażby z imionami bohaterów lub pobocznymi wątkami. Po jakimś czasie od przeczytania, bardzo trudno mi sobie je przypomnieć.
    Też zauważyłam, ze jeśli czytam mniejszymi fragmentami, łatwiej wrócić do danego punktu w fabule i więcej zapamiętuję.
    Na to, że pamiętam, co w danej książce się działo ma wpływ także to, czy ona mi się podobała i jaki miała ładunek emocjonalny, ale to jasne!
    Wyzwanie 52 książek/52 tygodnie jest dobre, ale wydaje mi się, że tylko dla kogoś kto koniecznie chce się przekonać do czytania. Ponad ilość przeczytanych pozycji ważniejsza jest jakość wybieranych lektur, ale trzeba też pamiętać, że czytanie powinno pozostać przyjemnością i miłym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a nie wyzwaniem czy wyścigiem. Bylejakość nie może stać się wyznacznikiem wysokiego poziomu czytelnictwa.Ot to! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie ale szczerze mówiąc nie rozumiem po co mam pamiętać imiona bohaterów? To nie szkoła średnia gdzie każdy tekst rozkładało się na czynniki pierwsze a potem bez problemu można było odworzyć każdy szczegół - ja do końca życia będę pamiętać rozdartą sosnę, weltschmerz Wertera i całą resztę, ale o ile dobrze pamiętam takie "analizowanie" odbierało mi przyjemność z czytania, a nie na odwrót.

      Sama czytam dla przyjemności, umiem czytać szybko ale ta umiejętność polega w głównej mierze na przeskakiwaniu pewnych fragmentów tekstu. Jeśli jakaś książką podoba mi się bardzo, a do tej pory były tylko dwie takie, to do niej wracam. Planuję na przykład przeczytanie po raz kolejny Wiedźmina bo ostatnio czytałam go w podstawówce, a chętnie odświeżę historię, która wówczas robiła na mnie takie wrażenie. Jednak czy to, że nie mam zielonego pojęcia o co tak naprawdę w tej historii chodziło, jakoś mi przeszkadza? Czasem tak, jak ktoś pyta czy czytałam i czy mi się podobało, ja przytakuję ale tak naprawdę to kompletnie nic nie pamiętam i ogarnia mnie jakiś taki wewnętrzny wstyd.

      Muszę jednak przyznać, że ogólnie nie przweszkadza mi to, że nie skupiam się stuprocentowo na czynności czytania - a to dlatego, że jestem dzieckiem tego a nie innego pokolenia a rezultatem tego jest (nie)stety właśnie zabójcze tempo życia i robienie wszystkiego tak "pobieżnie", na każdej płaszczyźnie, nie chodzi tylko o czytanie. Jeśli chciałabym to zmenić chyba celowałabym w ogólnie zwolnienie tempa.

      Usuń
    2. Czasem rzeczywiscie ciezko sie skupic, za duzy natlok obowiazkow na codzien... Niestety tak bywa w dorosłym życiu. Najlepiej usiąc spokojnie z książką i kubkiem parującej herbaty i wyciszyć telefon. Zamknąć się w pokoju i odciąć od wszelkich bodźców. Dopiero wtedy można spokojnie oddac się lekturze.

      dynamics 365 licensing

      Usuń
  2. Ciekawe, czy pomogą coś rzeczywiście te rady maturalne :) Ja mam w drugą stronę - pamiętam całe fragmenty książek słowo w słowo, nawet niektóre jeszcze z przedszkola; ale niestety podręczników to nie dotyczy, więc raczej średnio pomocna cecha ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, mam to samo! Myślałam, że tylko ja jestem takim beznadziejnym przypadkiem. Nawet jeśli jakaś książka czy film bardzo mi się podoba i wydaje mi się, że zapamiętam ją na długo, to po jakimś czasie okazuje się, że wszystko mi z głowy wyleciało:( Fajnie, ze wypisałaś te wszystkie wskazówki, już dołączyłam zmianę nawyków czytelniczych do swojej listy noworocznej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie! Nie zawsze ale bardzo często się na tym łapie. Gdy ktoś pyta czy widziałam film - tak widziałam, ale w dyskusji o nim trudno mi uczestniczyć bo nie do końca pamiętam wszystko. A raczej mało pamiętam ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie jestem zwolenniczką czytelniczych wyzwań, bo one są tylko po to, by nabijać cyferki. Sama mam ten sam problem co Ty, zapominam o czy czytałam. Często. Jednak najlepiej pamiętam książki, które czytałam długo. Właśnie dlatego, że miałam czas zastanowić się nad nimi, przemyśleć ich treść itd. Też kiedyś pisałam na ten temat u siebie :) Bardzo lubię czytać, ale myślę, że niektórzy przesadzają z tym nabijaniem statystyk ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Też tak mam :) Najgorzej jest, gdy w towarzystwie pojawiają się tematy historyczne, czuję się wtedy totalną ignorantką, bo nie potrafię strzelać datami jak z rękawa. Podobnie jak Ty, próbowałam się douczać, ale efekt był bardzo krótkotrwały, mimo szczerych chęci, powtarzania, referowania innym.
    Z książkami bywa podobnie, choć jeśli dana pozycja mnie wciągnęła, pamiętam ją nawet dokładnie, jeśli pozostało tylko wrażenie "przyjemnej lektury" czasem czytam ponownie. Co kilka lat odświeżam sobie też "Lolitę", bo uwielbiam język, którym została napisana - tylko muszę poczekać jakiś czas, by detale fabuły mi się zatarły ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z prozą nie mam takiego problemu, może zapomnę jakieś detale, ale ogólny zarys i kilka poruszonych wątków pozostaje w pamięci. Natomiast w przypadku książek branżowych, literatury naukowej czy własnie wydarzeń i dat z historii, aż wstyd ale zapominam wszystko, lub wydaje mi się, że pamiętam, ale gdy próbuję o tym opowiedzieć, okazuje się, że mam problemy ze skleceniem zdania, bo właśnie, nie zapamiętałam zbyt wiele. Dobrze wiedzieć, że jest nas więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za dzień! Najpierw post na innym blogu o tym, co akurat teraz w 100% mnie dotyczy (i nie dotyczący postanowień noworocznych ;) i teraz to!
    Ostatnio uzmysłowiłam sobie właśnie, że nic nie pamiętam. Wiem, że coś czytałam ale pamiętam ogólnie "że ktoś, coś", muszę przyznać,że również mnie to irytuje. Mimo że czytać lubię, to chciałabym coś z tego wynieść.Podobno ma to nas dokształcać, rozwijać, a przecież ja nic nie pamiętam! Ostatnio zaczęłam oglądać film, po 30 minut pomyślałam, że albo to jakiś plagiat, albo ktoś mocno zainspirował się jakąś historią, bo skądś ją znam. Po chwili uzmysłowiłam sobie to czytałam książkę, a to jest film, który powstał na jej podstawie. I tu pomyślałam, że ee to znam zakończenie. Ale nie! Nie pamiętałam jak się skończyła, nie miałam pojęcia więc z zapartym tchem czekałam na koniec i nawet wtedy nie pomyślałam sobie "A no tak przecież!" nie, byłam zaskoczona, bo naprawdę nie wiedziałam jak się skończy. To mnie trochę przeraziło, ale pomyślałam czytałaś ją jakieś 3,4 lata temu. OK. Parę dni temu postanowiłyśmy ze znajomymi obejrzeć film, widziałam go. Wiem, że go oglądałam. Ale pamiętałam z niego dokładnie jedną scenę, nic więcej. Znowu nie miałam pojęcia jak się skończy!
    Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że nie są to same bzdury ;) Spróbuję wpleść rady, które podałaś w życie i może uda mi się coś zapamiętać!

    Pozdrawiam :)


    PS W szkole miałam/mam to samo. Uczę się, jednak na koniec roku wiem, że ktoś taki był, ale co on dokładnie i kiedy zrobił? Nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam to samo. W zeszłym roku przeczytałam ok. 60 książek, ale większość z nich mogę opowiedzieć dość pobieżnie lub w ogóle. Najbardziej wkurza mnie to na studiach. Czytam praktycznie najwięcej z całej grupy i generalnie to ja rozmawiam z wykładowcami o książkach, ale chciałabym pamiętać więcej i lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  10. jak dobrze sobie uświadomić, że nie jest się jedyną osobą z tą przypadłością :D moja siostra zawsze mi powtarza, że powinnam się jakoś z tym ogarnąć, ale mnie jest dobrze z tym, że mogę oglądać kilka razy filmy, które lubię. szkoda jednak, że rzadko pamiętam książki, które chce pamiętać. ale może to się zmieni, jak zastosuję się do Twoich porad :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze: bardzo Ci dziękuję za ten tekst. Tak jak moje komentujące poprzedniczki myślałam, że jestem absolutnie beznadziejnym przypadkiem... Mimo iż mam konta na Filmwebie i Lubimy Czytać i skrupulatnie odnotowuje tam wszystkie przeczytane i obejrzane pozycje, to po kilku miesiącach kompletnie nie potrafię sobie przypomnieć fabuły, a zdarza się i tak, że zupełnie nie pamiętam, że to oglądałam lub czytałam... Niesamowicie irytujące, bo przez to nie potrafię np. odpowiedzieć na pytanie: "jaki jest Twój ulubiony film/książka?".
    Jakoś podbudowuje fakt, że nie jestem odosobniona, chociaż to takie krzywdzące ;)
    Co dziwne, ja często jestem pod dość dużym wpływem jakieś książki lub filmu, analizuję, zastanawiam się, a po paru miesiącach i tak nie pamiętam.
    U mnie dodatkowo dochodzi niesamowicie irytujące usypianie na filmach - kiedy jestem zmęczona (albo po prostu jak na zewnątrz robi się ciemno), usypiam na KAŻDYM filmie. Absolutnie wszystkich to denerwuje i uważają, że ja jestem takim trudnym odbiorcą bo nic mi się nie podoba. A to nie tak - nawet jeśli niesamowicie chcę obejrzeć jakiś film, bądź czekam na premierę, to nie daj Boże, żebym oglądała go w domu, pod kocykiem (albo i nie ;) ) - usypiam praktycznie zawsze. To też sprawia, że lista filmów mi się wydłuża bo zwykle pamiętam tylko początek. Kto też tak ma? :P
    W każdym razie - reasumując. Twój tekst made my day! Dziękuję :)

    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  13. Tutto e vero! :) Ciekawy temat! Nie znoszę list czytelniczych. Prowadzą do frustracji ;) Uwielbiam za to "przypadkiem" wpadać do antykwariatu i dać się ponieść kaprysowi, od czasu do czasu. Niestety też nie mam za wiele czasu, by czytać książki inne niż te, które są mi potrzebne na studia, ale jak już coś mi się spodoba, to nie ma odwrotu.
    Cały ambaras chyba w tym, by skupić się maksymalnie na tym, co się robi, wbrew naszej szalonej epoce, mózg nie lubi wielu bodźców i potem odmawia posłuszeństwa ;) Z innej beczki też zależy, co się czyta. Te wszystkie modne powieści są identyczne :P Trzeba naprawdę szanować swój czas :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja cisnę te 52 książki :D czytam jedną za drugą, pławię się w nich. I nie mam problemu z tym, że nie zapamiętam wszystkiego. Moim pierwszym celem czytania powieści jest przeżywanie emocji, nie zapamiętywanie fabuły. Jeśli zapomnę szczegółów, to nawet ma plusy, mogę sobie przeczytać tę samą książkę za kilka lat i drugi raz mieć taki sam fun:) Nie każda książka jest tak poza tym warta zapamiętania, nie będę sobie przecież głowy zapychać każdym letnim czytadłem.

    Inna rzecz, kiedy czytam jakiś poradnik czy coś branżowego (np. teraz wałkuję książkę o marketingu). Wtedy lepiej wgryzać się w nią małymi kąskami, nie pożerać przez jeden wieczór, bo tutaj chodzi właśnie o przyswojenie sobie treści. Ale jeśli dziedzina jest interesująca, książka jest praktycznie napisana, a wiedza w niej zawarta przyda mi się i mogę od razu jej użyć, to nie mam z tym problemu - samo się zapamiętuje. A jeżeli nie jest interesująca, to może trzeba sobie po prostu znaleźć inną lekturę, czasem właśnie w tym tkwi główny problem dlaczego wiedza "nie wchodzi" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Po tym jak przeczytałam o czytelniczej amnezji, która występuje u Ciebie, szczerze muszę przyznać, ze mam to samo.
    Hym.. może to normalne.... :P sama też prowadzę listę obejrzanych filmów, przeczytanych książek itp

    Pozdrawiam
    http://cooolhunter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślałam, że tylko ja borykam się z tak beznadziejnym przypadkiem pamięci. Po jakimś czasie nie pamiętam kompletnie nic. Kojarzę, że ten i ten zrobił to i to, ale jakby ktoś poprosił mnie o ogólny zarys wydarzeń - poległa bym na starcie. Tak samo mam z filmami i serialami, dlatego niektóre pozycję, które spodobały mi się bardzo mocno staram się obejrzeć/przeczytać przynajmniej jeszcze jeden raz, aby utkwiły mi w pamięci.
    Na prawdę świetny pomysł na post. Jestem pewna, że wprowadzę w życia kilka rad.

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam tak jak czytałam Wertera haha

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam tak samo, ale ja to wiążę z inną budową mózgu. Wiele osób kreatywnych tak ma. Dobrze za to pamiętam emocje i lepiej uczę się przez ruch.
    Nie zmienia to faktu, że czasami czuję się jak przygłup. Nie potrafię rozmawiać o książkach, filmach, reżyserach, Oskarach, polityce bo co przeczytam lub zobaczę zapominam... a inni mają takich jak my ze ignorantów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteś tutaj. Będzie mi miło, kiedy dorzucisz coś od siebie.
Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny!