niedziela, 25 maja 2014

Książka - mój wyrzut sumienia

Nếu không có ai theo đuổi, hãy theo đuổi ước mơ của mình, con gái ạ! | Guu.VN
Mogłabym pisać o tym jak dzięki czytaniu książek wygrywamy drugie życie, jak rozwijamy naszą wyobraźnię, poznajemy nowe miejsca i kultury, wzbogacamy wiedzę itp., ale nie. Nie o tym będzie dzisiaj, chociaż zgadzam się z tym wszystkim. Książki, to dla mnie wielki wyrzut sumienia. Zwłaszcza w tym roku. Mam na półce dziesiątki smakowitych kąsków, które bardzo bym chciała przeczytać, ale widocznie nie chcę aż tak bardzo, jak mi się wydaje. Nie czytałam jak miałam czas, nie czytam jak nie mam czasu... i jak tu sobie z tym poradzić?

WINNA
  • rozpoczynania książek, doczytywania ich do połowy, a potem porzucania (nawet tych ciekawych)
  • kreowania się na osobę oczytaną, lubiącą czytać książki, podczas gdy przeczytam ich może 10 rocznie
  • udawania, że nie mam czasu na czytanie
  • wchodzenia do biblioteki jak do sklepu z cukierkami, wybierania tych fantastycznych... nie czytania ich, a po 2 miesiącach oddawania ich do biblioteki z myślą "jeszcze kiedyś je przeczytam"
  • nieskończonego prolongowania książek
  • posiadania na półkach w pokoju dziesiątek nieprzeczytanych książek
Sytuacja jest beznadziejna, bo nie potrafię się wziąć w garść. Ostatnio jedyne rzeczy, które czytam, to blogi i darmowe gazety typu "Metro". Wstyd. Straszliwy. Zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo jest to ograniczające... (nie uwłaczając blogom).

Jak znaleźć czas na czytanie?
(przemawiam sobie do rozsądku)

#1 Lepiej zmarnować czas na złą książkę, niż na Trudne Sprawy
Jestem specjalistą w marnowaniu czasu. Teraz trochę mniej się w tym specjalizuję, bo mam go po mniej, ale jeśli byłabym w domu ok 17, to z pewnością oglądałabym te durne paradokumenty.Teraz też zdarza mi się wracać do domu i oglądać bzdurki na TVN Style o 23. Podczas gdy mogłabym się szybciej odrobić, zapakować do łóżka i poczytać jakieś ciekawe reportaże albo powieści.

#2 Nie spać, czytać!
Idealnym pomysłem jest czytanie w środkach komunikacji miejskiej, zwłaszcza jeśli ktoś jest osobą "dojeżdżającą" jak ja. Codziennie mam "daną" godzinkę na czytanie, więc dlaczego z niej nie korzystam? Niestety niekiedy jest to niemożliwe z racji ścisku w busie, którym dojeżdżam do miasta, chociaż w tym problemie nieco pomaga Kindle, bo do obsługi potrzebna jest tylko jedna ręka.

#3 Do poduszki
Czytanie jest świetnym sposobem na wyciszenie się wieczorem, uspokojenie po męczącym dniu i przygotowanie się do snu. Zawsze sobie wyobrażałam, że kiedy będę miała męża, będziemy się kładli do naszego dużego łóżka i wspólnie czytali przed snem, każde swoją książkę. Teraz wiem, że życie weryfikuje rzeczywistość i coś takiego będzie dosyć trudne, biorąc pod uwagę mój zapał do czegokolwiek około 23 w nocy.

#4 Scroll mnie niszczy
Komputer, to złodziej czasu, wiemy o tym wszyscy. Oduczyłam się grania w różnego rodzaju gry komputerowe, ale słabość do scrolla pozostała. Po co zgasić komputer, skoro jest tyle stron internetowych do przejrzenia. Tyle skarbnic niepotrzebnej wiedzy, kwejków i blogów, które scrolluję, myśląc: hm... ciekawe... wrócę tutaj kiedyś, zapiszę do zakładek. Jeśli przeznaczyłabym ten czas bezmyślnego przeglądania internetów ok. godziny 23, z pewnością bym zyskała.

#5 Dokańczać książki
Nie zdążyłam przeczytać, zostało mi pół książki, a już muszę ją oddać. Zapiszę tytuł... hm... jeszcze do niej wrócę, nie ma co się martwić. BEEEP! Nie, nigdy już do niej nie wrócę. Również nie będę mogła się na jej temat wypowiedzieć, polecić komuś, ani uważać za przeczytaną. Historia pewnie nie zapadnie mi w pamięć, zapamiętam tylko tytuł, będący małym wyrzutem sumienia. Mogłam przeczytać, ale mi się nie chciało.

Jakie Wy macie sposoby na czytanie książek*? Zdarza Wam się porzucać czytanie (zarówno okresowo np. z braku czasu, ale też przestać w połowie książki)? Jak znajdujecie czas na lekturę w tym szalonym świecie? Bo ja jedynie widzę szansę na czytanie w środkach komunikacji miejskiej, bo jak wracam do domu o 23, to marzę tylko o śnie. Jestem ciekawa Waszych sposobów i chętnie przeczytam rady dotyczące świadomego czytelnictwa. Bo bardzo bym się chciała rozwinąć na tym polu.

* Bardzo przepraszam za nieobecność, ale dopiero teraz dotarło do mnie, że dorosłość, to nie kaszka z mleczkiem ;)

25 komentarzy:

  1. Hej :) Ja staram się zawsze mieć książkę pod ręką. Nie umiem wysiedzieć na nudnym wykładzie lub siedzę w busie w zakorkowanym mieście - książka aż sama się prosi o wyciągnięcie z torebki :)
    Po drugie sporo czasu spędzam na znalezieniu ciekawych pozycji, bardzo popularnych i tych "koniecznie do przeczytania". Wszelkie rankingi i listy sprawdzą się idealnie, polecam zwłaszcza portal Lubimy Czytać, który ma ogromną bazę książek. Jak założysz profil to możesz tworzyć własne listy. Ja na swojej półce "chcę przeczytać" mam ok 50 pozycji, a jak skończę książkę to ją przenoszę do innej kategorii.
    I staram się nie czytać kilku książek na raz ;)
    jakbyś chciała podpatrzyć jakieś ciekawe tytuły to tu masz mój profil http://lubimyczytac.pl/profil/64365/chiquita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie portale na pewno są pomocne, czasem na nie wchodzę i chętnie podglądam wirtualne półki. Twoją też przejrzałam i znalazłam kilka pozycji, po które chciałabym sięgnąć :)

      Usuń
  2. Ja czytałam od zawsze dużo. Bardzo dużo. Poszłam na studia i po roku uświadomiłam sobie "dziewczyno, nie miałaś książki w ręku od ponad roku!". Następnego dnia byłam już zapisana w bibliotece, od tamtej pory co 3tyg. wypożyczam 5 nowych tytułów (zgoła losowo, już nawet byłam w dziale ekonomia, której to ekonomii nie czuję i nie lubię, tak samo jak w "polityka i socjologia") i czytam. Na wykładach, w autobusie, przed snem, zamiast nauki (nie powinnam, ale cóż poradzić, że książka ciekawsza). Czuję się z tym doskonale, od razu łatwiej składać zdania, a i oczy są wdzięczne, bo tyle nie patrzę w ekran. Grunt to się nie ograniczać i poszerzać horyzonty. A teraz można jeszcze z książką kocykować. Z lodami. Truskawkami. Mniam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, na kocyku czytanie smakuje wybornie :)

      Usuń
  3. Ja mam swoja codzienna "godzine na czytanie" , czyli przerwe na lunch w pracy. Prawdopodobnie przez to, ze zawsze siedze w kafeterii z ksiazka, jestem postrzegana jako asocjalna, ale zdecydowanie wole lecture od korpoplotek....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ;) ja to chyba nie mogłabym zrezygnować z moich nie-korpo plotek, bo przerwa obiadowa, to fantastyczny czas, żeby się powygłupiać w biurze bez konsekwencji i wyrzutów sumienia. Ale gdybym pracowała w korpo, to pewnie robiłabym jak Ty :) w mniejszych firmach łatwiej się zżyć ze sobą.

      Usuń
  4. O rany, mam to samo. Dziesiątki nieprzeczytanych/niedoczytanych książek na półce, a ja wciąż dokładam nowe!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama ostatnio złapałam się na tym, że mam brzydką tendencję do nie kończenia książek i obiecuję sobie poprawę ale ciągle brak tego czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój dojazd do pracy, jakiś czas temu, zajmował pół godziny w jedną stronę. Uznałam, że zamiast siedzieć bezczynnie i gapić się przez okno, powinnam poświęcić się jakiejś ciekawej lekturze. I tak zrobiłam.
    Z wygody i braku miejsca w torebce zamieniłam ciężkie tomiszcza na Kindle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak robię - nareszcie mogę czytać Grę o tron, jadąc do pracy ;)

      Usuń
  8. Jakiś czas temu popełniłam podobny wpis o tym, jak przeczytać 52 książki w rok. Jak na razie idzie mi nieźle. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie zajrzę do Ciebie i prześledzę Twoje postępy! Widziałam takie wyzwania na blogach, ale jakoś nigdy nie chciałam w nich wziąć udziału... może warto się przekonać?

      Usuń
  9. Na czytanie jednak najlepsze są podróże, w domu bardzo trudno jest się zmobilizować, bo jest mnóstwo innych zajęć, które rozpraszają. Ja jednak często zamiast włączać kolejny odcinek serialu, wieczór staram się spędzać z książką. Zdecydowanie jest to bardziej wartościowo spędzony czas. Postawiłam sobie też wyzwanie 52 książki w 52 tygodnie i bardzo mnie to mobilizuje. W tym roku przeczytałam już ok. 20 tytułów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje - świetny wynik! :) zazdroszczę. Może i ja się skuszę na takie wyzwanie? Moim problemem jest to, że nie mam z czego rezygnować, bo do domu wracam ok. 23, więc mam czas tylko na zrobienie obiadu do pracy. Chociaż obejrzenie serialu też mi się marzy... ;)

      Usuń
  10. Ja już jakiś czas temu zrezygnowałam z oglądania telewizji - bo nie ma w niej nic sensownego, jedynie programy przyrodniczy lub wiadomości wieczorem. Niestety nie przemawiają do mnie polskie produkcje i nie jestem w stanie tego oglądać :P U mnie na półce też zawsze jest coś do poczytania, ale niestety musi poczekać na swoją kolej do czytania. Czytanie idzie mi często dość powoli, ale staram się zawsze wytrwać do końca. Chyba że faktycznie książka jest tak ciężka do czytania, że rezygnuje w połowie. Grunt to próbować i nie poddawać się. Pół godziny w autobusie to zawsze coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie oglądam telewizji prawie w ogóle i staram się znaleźć jak najbardziej wciągające książki, swoich ulubionych autorów. Gdy czytanie czegoś mnie męczy, po prostu odpuszczam i szukam czegoś innego co rzeczywiście mnie zainteresuje :) Według mnie grunt to znaleźć takie książki i takich autorów, od których po prostu nie będzie sposób się oderwać, wtedy przynajmniej w moim przypadku zawsze jakoś ten czas na chwilę lektury się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostawianie niedoczytanych książek - skąd ja to znam ? ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam tak samo! Kocham książki, ale zauważyłam, że czytam ich coraz mniej... Winny jest Internet! Kiedyś dostęp był bardziej ograniczony i wolałam sięgnąć po książkę. Teraz gdy wracam do domu, odpalam kompa i... nagle jest 23 i czas spać. Może warto by było zrobić sobie akcję 52 książki? Chodzi w niej o to, żeby tygodniowo przeczytać 1 książkę, Po roku mamy ich 52. Zadanie nie jest łatwe, ale gdy pomyślę ile czasu zmarnuję w autobusie (prawie godzinę dziennie!) patrząc się bezmyślnie w okno choć książkę zabieram czasem ze sobą, na wszelki wypadek. Życzę Ci wytrwałości! A poza tym może polecisz jakieś fajne książki?

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie zostawiłam książki niedoczytanej do końca :P Czasem gdy jest dla mnie nudna i wlecze się jak flaki z olejem czytam ją jak za kare i trwa to bardzo długo (tak było np. z Krzyżakami) ale zawsze kończę! :)
    Czytam najczęściej w komunikacji miejskiej, w kolejkach do lekarza, w przerwach między wykładami, a ebooki na komórce nawet na nudnych wykładach albo w kolejce w supermarkecie czy na przystanku po prostu zawsze gdy mam chwilkę to czytam :) W domu to już gorzej z czytaniem bo zazwyczaj mam inne zajęcia, a jak już marnuję czas to przed komputerem. Ale jak jest ładna pogoda to często rozkładam się z książką na balkonie, albo wychodzę na powietrze na jakąś wolną ławkę. Dzięki temu w tym roku udaje mi się czytać około jednej książki tygodniowo i jestem dumna z tego wyniku, bo w tamtym roku czytałam "tylko" dwie książki miesięcznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z zakupem książki zawsze jest tak: oooo! to jest to czego szukałam! Kiedy przeczytam? Na pewno znajdę czas. :D I tak mówię sobie i się staram, jednak czasu mało. Książkę zabieram ze sobą do pracy, bo jak pacjent odwoła wizytę/nie przyjdzie, to już jest zajęcie. Przed pójściem spać, żeby zająć myśli czymś innym, niż głupoty, które wytrąciły mnie z równowagi. I do torebki zabieram, jak wyjeżdżam dalej do pracy, jednak ten proceder pojawia się rzadko. Pracę "główną" mam blisko domu, i nawet do mpk nie wsiadam. Ach i pogoda sprzyja, gdy pada częściej szukam inspiracji w lekturze, choć fotografia też kusi, i internet też.

    Jednak kiedy skończę czytać książkę, i znajdę w niej mnóstwo rzeczy dla siebie, to jestem szczęśliwa!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja jestem winna tych samych rzeczy co Ty! :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Dojazdy są najlepszym czasem na czytanie książek, zanim poszłam na studia mało czytałam, a potem przyszedł czas na dojazdy, czyli nawet dwie godziny w jedną stronę i nareszcie był czas na czytanie, ile ja dzięki temu książek przeczytałam. Teraz odkryłam Legimi, wcześniej myślałam, że to nie dla mnie, wypróbowałam i od razu wykupiłam abonament, fajna sprawa, bo nie zawsze chce się zabierać ze sobą wielką książkę i nie zawsze są warunki żeby ją czytać, a komórka jest zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja organizacja czasu to już chyba legła w gruzach, ponieważ wracam do domu o 16-stej, gdzie nie czekają na mnie małe dzieci, a książki nie mam czasu wziąć do ręki. Dlatego, po wieczornym prysznicu i wskoczenie w piżamkę, mam czas na czytanie, a nie żadne filmy czy internet itp.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteś tutaj. Będzie mi miło, kiedy dorzucisz coś od siebie.
Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny!