Czasami spotykam osoby, które wpychają mnie do bardzo głębokiego dołka. I to nie dlatego, że są osobowościami toksycznymi, chcą mnie zasmucić czy stłamsić. Sprawiają, że czuję się źle, bo im się chce... a mnie nie.
Ostatnio w autobusie spotkałam bardzo "obrotną" kobietę około pięćdziesiątki. Wracała właśnie z Warszawy z jakiejś imprezy rodzinnej i nawiązała rozmowę z dziewczyną, która siedziała obok mnie. Ja z wielką walizką wracałam z lotniska, zastawiłam się kapturem i chciałam spać. Ale nie mogłam, bo pięćdziesięciolatka tłumaczyła trzydziestolatce jak znaleźć takie loty do Hiszpanii. Bo jej się udało i stwierdziła, że wybierze się tam z córkami i lecą tam w styczniu. A tak w ogóle, to w dzisiejszych czasach wszystko jest w Internecie i ona się uczy hiszpańskiego. Uczy się przez youtube, a ostatnio rozumie nawet hiszpańskojęzyczne seriale... Bo teraz to są zupełnie inne czasy i trzeba się umieć do nich dostosować! A tak w ogóle, to bardzo lubi allegro, bo zawsze tam coś ładnego znajdzie. Na przykład pani patrzy... ten szalik kupiłam za 20 złotych, przywieźli mi do Paczkomatu. A w ogóle te Paczkomaty takie wygodne, odbierasz kiedy chcesz, esemes przychodzi, kiedy jest paczka do odbioru. A tak w ogóle, to zima idzie i zapisała się na basen i trzy razy w tygodniu chodzi z córką, a jeszcze wieczorami umawia się z sąsiadką na nordic walking. Pani się śmieje, a tu nie chodzi o chudnięcie, tylko o kondycję i stawy... bo kobiety w moim wieku, to o stawy muszą dbać. Wie Pani co? Bo ja mieszkam z mężem, córki się wyprowadziły i w końcu mamy czas dla siebie wieczorami. Oglądamy filmy i gramy w scrabble, bo wie Pani, układa się słowa i można nawet duże premie zgarniać. A ja często zgarniam premie, bo często układam słowa z "ż" i "ź". Mój Stefan, to by cały czas w karty grał, ale ileż można grać w remika i tysiąca. Nasza jedna córka mieszka w Krakowie, druga w Warszawie, a trzecia w Londynie. Ostatnio odwiedziłam tą w Anglii, poleciałam sama... najgorzej to pierwszy raz polecieć, zwłaszcza jak się nie zna angielskiego, ale jakoś dałam radę. Teraz byłam szósty raz. Latam zawsze sama, bo Stefan się boi. A ta córka z Warszawy, to ma firmę, chyba jej się dobrze kręci, bo już 12 lat ma ten biznes. I ma dziecko, bardzo mądre, już mówi! Ale mnie się wydaje, że ja w jej wieku byłam bardziej obrotna. Bo ona wraca z pracy, mąż jej pomaga, obiad zamawia, a wraca i padnięta. A ja to nie dość, że czwórkę dzieci musiałam ogarnąć, to Stefan nawet palcem nie kiwnął, tylko czekał na obiad. I dałam radę, bo jakie miałam wyjście. Teraz to młodzież inna, tyle ma możliwości, a tak mało robią. Za moich czasów takich rzeczy nie było, to je nadrabiam teraz...